Dzisiejsze Słowo wryło się w moją glebę głęboko. Wiele razy to Słowo już medytowałam i wiele razy dawało mi nowe światło na prawdę powołania, wybrania, na miłość, na sprawiedliwość.
Dziś wydało owoc z gałązki, z której nie spodziewałam się. Dlatego chcę to zapisać i podzielić się z Wami. Modlitwa poprowadziła mnie tak, że odnalazłam się w tej perykopie w całości, albo innymi słowy, zobaczyłam tę Ewangelię w całości we mnie.
Są we mnie takie przestrzenie relacji, takie nastawienia wobec niektórych spraw, że jestem wobec nich, jak ci stojący na rynku bezczynnie. Dwa razy pada dziś słowo "bezczynnie", to nie przypadek. Pada to słowo, bym je usłyszała. Bo prawdą jest, że są przestrzenie w których jestem "bezczynna", przestrzenie wobec których postawiłabym już krzyżyk, kropkę, uważając, że nie da się już w tym czegoś naprawić, zmienić. Dzisiejsza Ewangelia przynosi mi w tym aspekcie dobrą nowinę: Pan zaprasza mnie do działania, zaprasza mnie w tym, co jest we mnie "bezczynnością" do działania w Jego winnicy, do działania w Jego Duchu.
I prawdą jest, że znam już smak owego "niezasłużonego" denara w takim klimacie "zarobionego" - tzn. kiedy odpuściłam i weszłam w Jego proces miłowania, doświadczyłam czegoś z owego boskiego denara, owego Boskiego życia w sobie.
I co więcej, dzisiejsza modlitwa dała mi światło w patrzeniu na innych. Bo normalnie drażni mnie zastój w innych, kiedy wydaje się, że nic nie czynią, by się np. poprawić. Dzisiejsza Ewangelia niesie nadzieję, że jeszcze może nastąpić chwila, kiedy z "bezczynności" przejdą do działania.
I jeszcze rzecz najważniejsza, żeby nie umknęła: to wszystko, przejście z "bezczynności" do działania, do miłowania, jest ŁASKĄ. Jest wezwaniem Gospodarza. Nasze działanie jest odpowiedzią na łaskę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz