„Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?» Wtedy im oświadczę: «Nigdy was nie znałem...» (Mt 7,21-29)
"Nigdy was nie znałem" - chodzi tu o wymiar relacji.
W chrześcijaństwie nie są ważne nadzwyczajne czyny. Nawet, kiedy kogoś Kościół ogłasza świętym, to nie na podstawie jego cudów, zdziałanych za życia, ale na podstawie samego życia, w którym promienieje więź z Obecnym.
Mam ten przywilej, że mogę codziennie przez pół godziny (czasami dłużej) trwać na adoracji przy otwartym tabernakulum. Klęczę, siedzę, staram się nie myśleć, co mam do zrobienia... "Jestem, bo JESTEŚ". Niby nic nie robię. Daję się poznać. Poznajemy się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz