Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. Mk 6,1-6
O. Łusiak dzisiaj napisał: "Człowiek jest zdolny wymyślić dowolny argument usprawiedliwiający jego niewiarę w Boga. Takim argumentem może być niedostępność i "nadzwyczajność" Boga, ale także Jego wielka bliskość i "zwyczajność"...".
Modlę się o wiarę. O proste podejście do tego, co mnie spotyka. Modlę się o oczy i uczy kontemplacyjne, by widziały i słuchały Tego, który mnie stworzył, odkupił, ukochał i powołał.
Patrzę dziś na Jezusa, który jest w towarzystwie uczniów. Nie przyszedł sam, są przy Nim uczniowie. Tak po ludzku, myślę, że było Mu przykro. By być z Jezusem w tym uczuciu, wrzucam doświadczane przykrości do eucharystycznego kielicha i dziękuję za bycie z Nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz