środa, 21 grudnia 2011

21 XII poruszyć się daj

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.
Łk 1,39-45

Trzeba ruszyć się z miejsca, by dać się rozruszać Duchowi Świętemu.
Trzeba ruszyć się z miejsca, by inni przeze mnie mogli doświadczyć Jezusa.
Trzeba ruszyć się z miejsca, by samej doświadczyć błogosławieństwa.
Aha, pod jednym warunkiem ten ruch będzie "znakomity" - gdy będzie podjęty w wolności i z miłości.

Z jakiego miejsca mam się ruszyć?
Z każdego! :) -> zwłaszcza z mego wewnętrznego ego.
Nasuwa się Hbr 13,14 "Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść".

W pierwszym czytaniu (Pnp 2,8-14) to dopiero ruch (!) - Bóg jak zakochany Oblubieniec biegnie ku człowiekowi, ku swej Oblubienicy. Miłość jest poruszająca (uczucia) ale przede wszystkim miłość porusza (działanie). Trzeba tylko przetrzeć oczy wiarą, by zobaczyć "wędrującego" i poruszającego Boga i zacząć z Nim wchodzić w relację, wówczas przygoda miłości nigdy się nie skończy.
Bardzo rzadko jest czytana Pieśń nad Pieśniami w Liturgii Kościoła. Dlatego zacytuję tu cały dzisiejszy fragment:

Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
„Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
Bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty,
nadszedł czas przycinania winnic,
i głos synogarlicy już słychać
w naszej krainie.
Drzewo figowe wydało zawiązki owoców
i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
Gołąbko moja, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku”.

1 komentarz:

  1. Czyli dzisiaj także ten fragment wywołał Twój uśmiech. Stało się! Spotkałeś swego Boga, takiego prostego, szalonego, czułego, zachwycającego, zdobywającego, lekkiego...
    Bądź w tym czasie w konfesjonale Jego odblaskiem...

    OdpowiedzUsuń