środa, 14 września 2011

tak Bóg umiłował !


Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. J 3,16

Uwierzyć w miłość Boga, w Jego obietnice czasem jest niełatwo. Jego zwycięstwo przychodzi przez krzyż. A my słabości nie chcemy. Tracimy cierpliwość, jak lud na pustyni podczas drogi traci cierpliwość (Lb 21,4b-9).
Ktoś zauważył, że żeby cierpliwie oczekiwać na spełnienie się Bożej obietnicy, trzeba nosić w sobie pewność jej spełnienia.

Przypomniała mi się dziś podczas adoracji Krzyża prosta zasada geometryczna:
Dwie proste na płaszczyźnie mogą się przecinać tylko w jednym punkcie lub wcale się nie przecinać.
Pomyślałam sobie, że ten punkt przecięcia przypomina krzyż. Wniosek dalej był taki: w dniu codziennym albo moje istnienie "przecina się" z Istnieniem Boga, albo nie. Jeśli tak, to jest to jedyny punkt - punkt Krzyża - codziennie dostępny podczas Eucharystii. Ponieważ jest to punkt jedyny, dlatego nie wolno mi uciec od niego, dlatego nie wolno mi rezygnować z krzyża...

Sobie i wszystkim, których w sercu noszę, modlę się dziś o łaskę wytrwania w zaufaniu Bogu i Jego miłości.

***
Dla pragnących pogłębić rozumienie krzyża, polecam tekst ze strony
http://www.nadzieja.webd.pl/skandal.php

a jego fragment zacytuję (pogrubienia moje):
"Bóg nie stworzył cierpienia, nie chce cierpienia człowieka, ale nie może mu zapobiec, nie odbierając człowiekowi wolnej woli, a więc samego człowieczeństwa. Jedyną możliwą odpowiedzią Boga jest więc przyjęcie tego cierpienia także na siebie. Odpowiedzią na skandal cierpienia jest skandal krzyża. Jak pisze święty Paweł, Chrystus „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej”.
Chrystus przyjął na siebie nasze cierpienie i naszą winę za cierpienia innych. Uczynił to całkowicie dobrowolnie, sam nie mając żadnej winy. Nie tylko nie złorzeczył swoim oprawcom, ale prosił Boga o przebaczenie dla nich. Przyjął zdradę, sprzedanie go za 30 srebrników (była to cena za niewolnika), fałszywy proces sądowy, niesprawiedliwy wyrok śmierci, wyparcie się Go i opuszczenie przez najbliższych, wyszydzenie, biczowanie, poniżanie, bicie i popychanie, publiczne obnażenie, ukrzyżowanie, samotność, pragnienie i skwar, a w końcu śmierć z upływu krwi i uduszenia. W Jego cierpieniu możemy się odnaleźć my wszyscy, którzy sami cierpimy. Bo cierpienie przeżywane bez Boga jest skandalem i zgorszeniem, jest nie do zniesienia, niszczy nas. Ilu jest ludzi złamanych przez cierpienie, ludzi, którzy po jakiejś wielkiej krzywdzie czy stracie nigdy nie zdołali się podnieść, ich życie stało się od tej pory nieszczęsną i bezsensowną egzystencją przesiąkniętą rozpaczą, smutkiem, zgorzknieniem, bezcelowym buntem lub rezygnacją i brakiem nadziei. Nawet jest takie wyrażenie: „złamany cierpieniem”.
Tylko Chrystus nadaje cierpieniu sens. Cierpienie przeżywane w łączności z Jego krzyżem umacnia i wyzwala, a nie niszczy. Bo Chrystus zwyciężył śmierć i cierpienie — ostatnie słowo należy do życia, a nie do śmierci. Cierpienie i śmierć Chrystusa nie były bezcelowe — one przyniosły życie. To była pułapka, w którą wpadła śmierć — Chrystus zwyciężył ją dlatego, że dał się jej pokonać. Naprawdę umarł, ale nie mógł pozostać martwy, bo jest nie tylko człowiekiem, ale i Bogiem, jest samym Życiem. Zwycięstwo cierpienia i śmierci było chwilowe. Największe zwycięstwo zła stało się jego klęską".
(ze strony o nadziei www.nadzieja.webd.pl)

3 komentarze:

  1. No i prawda...
    Zabieram cytat do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cytat wspaniały - rzeczywiście, ale mnie najbardziej urzekły Twoje własne refleksje o tych prostych (choć z drugiej strony, jak to dobrze, że Pan potrafi te proste tak zafalować, że nam nadal wydaje się, że to prosta, a mimo naszych uników trafiamy w tę Jego prostą!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za znak, że jesteście.

    OdpowiedzUsuń