Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma... (1 Kor 12,31-13,13)
Na innym miejscu św. Paweł napisze o "trudzie miłości" (1 Tes). Tak chodzi za mną dziś ważny aspekt ukierunkowania. Ukierunkowania na miłość. Miłość ma być dla mnie papierkiem lakmusowym rozeznania czy to, co robię, co mówię, co wybieram jest właściwe. Tylko ze względu na miłość i w miłości czynione ma sens.
Nawet jeśli będą to z mojej strony słowa mocne, lub jeśli będzie to moje działanie krytykowane - jeśli będzie to wypływające z miłości - ma sens. Zostanie po nich miłość. Bo i tak wszystko przeminie. Miłość ujawni się jako królowa tej szarej rzeczywistości. Odkryjemy Boga wokół nas, ale także i w nas, jeśli tylko będziemy miłowali.
Jeśli podejmiemy trud miłości. Jest to miłość w zasięgu i kosztuje:
Bo jest to trud, kiedy opanowujesz siebie, by działać cierpliwie i z życzliwością;
kiedy zauważasz dobro u innych i pochwalasz go, nie zazdroszcząc skrycie;
kiedy nie szukasz uznania, choć wiesz, ile zachodu kosztowało cię dobre działanie;
kiedy nie wywyższasz się, choć jesteś dumny;
kiedy nie wykorzystasz tak zwanej okazji;
kiedy nie domagasz się, a nawet nie szukasz, nagrody za wydanie siebie;
kiedy nie zastraszysz gniewem;
kiedy nie będziesz mielił w pamięci zła doświadczonego i snuł zemstę;
kiedy szukać będziesz dobra w innym;
kiedy wierzyć będziesz bardziej Bogu=Miłości niż sobie... To jest trud, nie łudźmy się. Ale trud ten wart swej nagrody!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz