wtorek, 20 listopada 2012

20 XI, czy "muszę"?

Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. Łk 19, 1-10

Zatrzymało mnie Jezusowe "muszę się zatrzymać".
Często w naszych rozmowach pada riposta, że nic nie "muszę". Chcielibyśmy we wspólnotach żyć tak, żeby było wszystko na "chcę" a nie "muszę". Może dlatego to Jezusowe dzisiejsze "muszę" przyciągnęło moją uwagę.
Zajrzałam do greki, która mówi: "dzisiaj bowiem w domu twym trzeba mi pozostać". "Trzeba mi" - to innymi słowy "muszę".
Jest więc jakiś rodzaj musu, wewnętrznego "trzeba", które określa tożsamość. Bóg nie może nie kochać, bo jest miłością. On "musi" - tak powiemy, ale czujemy, że ten "mus" jest Jego tożsamością, istotą.
Ja też doświadczam, kiedy kocham, kiedy poddaję się wewnętrznemu przynagleniu miłości, wtedy jestem sobą. Robię to, co "muszę", ale jestem wtedy sobą najpełniej i najpełniej szczęśliwa.
Rozradowania tym, co "muszę" w miłości - sobie i tobie - w naszym Bogu życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz