![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoP67SRQ0hCL_19BGT6rdNH4UXAhLG9RmnzZkWgbiI4sAQ7n-OdTEFqS-mTAZjQEv6G6_KwSyOfSrzhEMmtIAmNZ4NveuxrndZ5Yvgf8_yulZwePwnDkYBnKKaoZXrEqY03T6FiKY9Nnsm/s200/Jezus+i+Samarytanka.jpg)
Gdy Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich... Mt 12, 14-21
Jezus nie pcha się w ręce tych, którzy chcą Go zgładzić. Usuwa się. Jako człowiekowi, myślę, że było Mu przykro. Jednak gdy dalej Mateusz cytuje za Izajaszem, mówiąc o Jezusie, że "trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi", dotykam niezwykłej wierności Jezusa, wierności Jego miłości.
W ostatnim czasie pozwolił mi Pan przez podobieństwo pragnień zbliżyć się do Siebie. Jestem powalona tym, że w ludzkim doświadczeniu można tak bardzo realnie spotkać Jezusa. Jestem Mu bardzo wdzięczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz