Dzisiejsze słowo diagnozuje serca i daje receptę. Pycha a mądrość to dwie różne rzeczywistości. Jak choroba i zdrowie.
Przyjąć Jezusa (i Jego sposób) w swoim sercu, to przyjąć życie od Ojca. A On jest tym, który:
Oto mi Bóg dopomaga, *
Pan podtrzymuje me życie.
Będę Ci chętnie składać ofiarę *
i sławić Twe imię, bo jest dobre. (Ps 54)
Fot. wczoraj przywitałam się z morzem, bo Szczecin jest nad morzem ;)
Ten mały chłopak kopał z całych sił dołek. Czyżby szukał wody krok od morza? Nie wiem. Przypomniał mi św. Augustyna, który też spacerując nad morzem spotkał dziecko, które przelewało wodę z morza do dołka, które wykopało... (sens: jak nie da się przelać morza, tak nie da się naszym rozumem ogarnąć Boga)
Jak za dzieciaka jeździłam nad morze, dołki kopało się po to, żeby znaleźć na ich dnie morską wodę. Im bliżej brzegu, tym szybciej na dnie dołka pokazywała się woda. Taki sport. Z braćmi ścigaliśmy się, kto pierwszy wykopie wodę. Nazywaliśmy to kopaniem studni.
OdpowiedzUsuńCiekawe… może my Boga szukamy krok od Niego.
UsuńDziś modląc się przez o. Pio, kiedy słuchałam kolekty mówiącej o trwałym włączeniu nas w cierpienia Jezusa, przyszłaś na myśl Ty, erunandelincë… i tak byłaś dziś obecna w mojej modlitwie. I to zanim przeczytałam Twój komentarz:).
OdpowiedzUsuńTo ja Baranka - nie umiem w komórce zalogować się na siebie pisząc komentarz:(
jak czytam o trwałym włączeniu w cierpienia, to wrzeszczę, że nie chcę. Podobnie jak wcale nie chcę deptać po wężach i skorpionach.
UsuńMyślę, ze rozumiem Twoją niechęć… :)
Usuń