Przenikasz i znasz mnie, Panie, *
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka spostrzegasz moje myśli, †
przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, *
i znasz wszystkie moje drogi... Ps 139
Udało mi się dziś uchwycić i jakoś sobie "unaocznić" rzeczywistość, którą przeżywam. W kilku zdaniach spróbuję zapisać. Takim słowem kluczem jest sformułowanie "nagie teraz" (to tytuł książki R.Rohra, chodzi mi o to ujęcie).
Otóż siedzę przez parę dni w Krakowie, czekając na obłóczyny nowicjuszek, na które z siostrami się wybiorę. Moje rzeczy są już w Szczecinie. Ale jeszcze nie żyję sprawami szczecińskimi - on jest fizycznie nawet tak odległy. Jestem w Krakowie, ale już "nie u siebie" i już mnie nie dosięgają sprawy krakowskie. Czyli nie mam już tego, co było i nie mam tego, co będzie... A co mam? Nagie teraz. W tej pewnej pustce widzę Boży zamysł. Mogę powiedzieć za św. Edytą Stein: "Jestem pusta, ale otwarta".
To doświadczenie pokazuje mi, że jestem zrodzona z miłosierdzia Bożego, że nie mam nic, w co bym jakoś z życia dotychczasowego obrosła i nie mam z siebie nic, do czego mogłabym dążyć... Jest ubogie "teraz". Jestem duchowo naga, uboga i pusta.
Robię analogię do doświadczenia śmierci: wówczas też kończy się coś, na co już nie masz wpływu i coś przed tobą, na co też nie masz wpływu... czekasz na miłosierdzie Ojca.
Nie jest to łatwy czas i łatwe w przeżyciu doświadczenie, ale cieszę się, że to "przełamanie" mojej osi działania dokonało się przez Boży palec i ufam, że ma to sens.
Maryję - w dniu Jej imienin - przyzywam z serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz