... poddał Mu wszystko, nic nie zostawił, co by nie było Mu poddane. Teraz wszakże nie widzimy jeszcze, aby wszystko było Mu poddane. Widzimy natomiast Jezusa, który mało co od aniołów był mniejszy, chwałą i czcią uwieńczonego za mękę śmierci, iż z łaski Bożej zaznał śmierci za każdego człowieka.
Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko istnieje, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienia... (Hbr 2, 5-12)
Dziś właśnie to słowo przemawia do mnie całą mocą.
Widzę Jezusa doświadczonego przez cierpienie, ale też widzę tych, których do chwały doprowadza, widzę ludzi: bliskich i dalekich, którzy również udoskonalani τελειωσαι są przez cierpienia. Czyli doprowadzani do jakiegoś celu, do wykończenia, do dokonania. Taka droga ku świętości.
Jednak w tej drodze i ja mogę być dla kogoś "narzędziem" w tym udoskonalaniu przez Pana. I to wcale nie chlubnym. Moja ludzka małość, grzeszność może powodować cierpienie bliźniego.
Na szczęście wszystko jest poddane Jezusowi! I mam nadzieję, że udoskonali tę, którą wprowadziłam w cierpienie. Mam też nadzieję, że i we mnie dokona się pascha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz