piątek, 5 czerwca 2015

5 VI, wychodzący naprzeciw

Anna tymczasem chodziła każdego dnia, i siadała przy drodze na wzniesieniu, skąd mogła widzieć z daleka. A gdy tak wyglądała przybycia swego syna, spostrzegła z daleka, że powraca, a rozpoznawszy go pobiegła, aby oznajmić swemu mężowi: „Oto syn twój powraca”.[...]
Ociemniały ojciec Tobiasza podniósł się i potykając się zaczął biec; podał jednak rękę słudze i wyszedł naprzeciw swego syna...  (Tb 11,5-17 )

Tak bardzo mnie urzekło dzisiejsze czytanie z księgi Tobiasza. To wypatrywanie przez Annę i ten bieg ociemniałego Tobiasza kierujący go ku synowi... Nie sposób nie przypomnieć sobie i Ojca z Łukaszowej Ewangelii (Łk 15), wybiegającego naprzeciw synowi.
Taki jest Bóg!!! Pierwszy!
Jeśli kiedykolwiek będę się zastanawiać się nad tym, czy to ja mam uczynić pierwszy krok w jakiejś relacji, w relacji napiętej, potrzebującej przebaczenia, to nie mam już wątpliwości... Bo jeśli daję się przemieniać Sercu Jezusowemu, to właśnie taka postawa wychodząca naprzeciw jest dla mnie właściwa. I tak chcę!
I jeszcze to całe wydarzenie z Tobiaszem (warto przeczytać całość) uczy mnie po prostu cierpliwości. :)

1 komentarz:

  1. "...(warto przeczytać całość)" - przeczytałem już w poniedziałek, a teraz cudownie odsłaniają mi się sensy, tej pięknej i na wskroś ewangelicznej opowieści! Tak więc, w geście poparcia, zachęcam i ja - CAŁOŚĆ PRZECZYTAĆ WARTO !!!

    OdpowiedzUsuń