
Jestem rozpoznawalna zewnętrznie, że należę do Jego uczniów. Nie ukryję się w tym wielkim tłumie. Słucham, co Jezu mówi do swoich uczniów. Zleca im, by łódka była dla Niego stale w pogotowiu.
Przypomniałam sobie pewne przyjęcie, na którym byli ludzie sobie nieznani i prowadzący miał zadanie wywoływania gości według pewnych określeń, które wcześniej podała mu jubilatka - osoba zapraszająca nas wszystkich. Chodziło o to, by się rozpoznać w tych określeniach i złożyć życzenia dla jubilatki. Zostałam wtedy nazwana jako "duchowe pogotowie". :)
Przyjrzę się dziś mojej łódce - mi samej. Chcę by była rzeczywiście dla Pana! W pogotowiu. Chcę być Mu dyspozycyjna.
cudowne,dziękuję za to spojrzenie wiary,
OdpowiedzUsuńchyba coraz bardziej Jezus potrzebuje " uciekać" i " chronić się" w łódce naszej miłości,która jest wynagrodzeniem najsłuszniejszym za jej brak i jej profanację w samym Źródle.