
Mnie zatrzymał jednak strój weselny. Raczej jego brak. Czy to też lekceważenie? Na to wygląda.
Na wakacjach widziałam pewien program w telewizji, w którym dokonywał się niejako sąd nad osobami, nad stylem ich ubierania się. Dana osoba miała możliwość wyboru trzech kreacji a potem styliści też ubierali daną osobę. Rezultaty były ciekawe. Mnie zastanowiła wówczas ludzka nieudolność, czy brak wyczucia, nie wiem jak to nazwać. Niektóre osoby i do biura i na plażę całkiem identycznie się ubierały. Myślę, że nie jest to sprawa gustu lecz braku wyczucia.
Wracam do Ewangelii. Na szczęście strój weselny został nam dany już na chrzcie. I odnowić go można w każdym sakramencie pojednania. Może warto czynić to częściej.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz