niedziela, 14 marca 2010

widzieć, co się ma...

Po wczorajszym wezwaniu: "dołóżmy starań, aby poznać Pana", dzisiejszą Ewangelię (Łk 15,1-32) czytam jako bardzo zachęcającą właśnie do poznania Ojca.

Zadaję sobie pytania:
1) czy jestem w stanie Go widzieć, obserwować, czuć, odczuwać, słyszeć?
2) z jakiego miejsca będę dziś na Ojca patrzeć? Podobno od miejsca siedzenia zależy miejsce widzenia (w sensie: co widzę)...

Ewangelia z roku A ma dziś perykopę o niewidomym od urodzenia J 9. Jakoś mi to wszystko się wiąże: sprawa WIDZENIA...

W końcu zostałam przy Słowie: "wszystko moje do ciebie należy" Łk 15,31.
Próbowałam widzieć to, co Jego do mnie należy... Co mam od Niego, czym mogę się dzielić z przyjaciółmi i "czynić przyjaciół"... co mogę rozdawać garściami nie trwoniąc Jego majątku, tylko właśnie przez rozdawanie go powiększając...
Widzieć, co się ma, kim się jest...
Zobaczyć Ojca, to BYĆ dzieckiem!
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz