Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy». On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?» Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie»... (Mk 10, 35-45)
Bardzo mnie dziś spodobało się to, co wyczytałam w jednym z komentarzy, że przy Jezusie nie ma miejsca dla VIP-ów. :)
Fot. park w Szczecinie tzw. Różanka
ciekawe, co na to VIPy...
OdpowiedzUsuńpewnie są zdziwieni, albo jeszcze się zdziwią
UsuńA ja się przyznam, że pierwszy raz w tym roku na swoim blogu zamieściłem notkę - spisałem kazanie ks. Piotra Celejewskiego, jakie wygłosił w oparciu o tę ewangelię. Dodałem też do tego nagranie.
OdpowiedzUsuńKu memu zdziwieniu pojawiły się nawet 3 komentarze jeden po drugim w kilka godzin po publikacji notki. Uspokoiłem się, gdy zajrzałem, co to za komentarze? - żaden z nich nie dotyczył tego, o czym mówił ks. Piotr!
To ciekawe, że zupełnie nieaktywny blog gromadzi jakieś boty…
Po co im to, skoro i tak nikt nie przeczyta tego, co tam umieściły?
Leszek
... musimy siać, choć grunta nasze marne...
UsuńTo ciekawa sprawa, że przez 9 miesięcy nie zamieściłem żadnej notki, aż tu nagle! Na mój blog nikt nie przychodzi, więc i pisanie notek nie ma żadnego sensu. Ba, ja się nawet nie spodziewałem żadnych botów - bo przecież one, jak sądzę, również wiedzą że tam nikt nie zagląda. A tu proszę - 7 ich przyszło (a 7 oznacza przecież pełnię).
UsuńZ mojego punktu widzenia było to jedynie wypróbowanie nowej technologii (na telefonie pojawiła się aplikacja, która zapisuje słowa, które słyszy - co prawda czasami kiepsko słyszy, ale i tak to bardzo przyspiesza w porównaniu do „ręcznego” spisywania, jak tu ostatnio prezentowałem taki zapis).
Notatkę napisałem w niedzielę, a we wtorek napisała do mnie stara znajoma blogowa, która przed kilkoma miesiącami wygoniła mnie ze swego bloga. No i nagle ujawniło się, po co umieściłem tę notkę - moja znajoma utraciła poczucie sensu swojego życia, jednak jej problem w swoim kazaniu opisał ks. Piotr Celejewski - to problem powiązania poczucia własnej wartości z postawą sługi, jak to widział Jezus (a nie, jak to widzi świat).
Niestety moja znajoma nie chciała tam zajrzeć (choć w ostatnich latach była niemal jedyną osobą, która tam zaglądała), więc zacząłem to opisywać w mailach - ostatni pisałem do drugiej w nocy. Dziś moja znajoma ostatecznie podsumowała te moje próby pisania:
„Ty masz zadatki kaznodziejskie. Zaś kazań to ja już w życiu dużo się nasłuchałam. Obecnie mam tego przesyt. Pojemność mojego mózgu i pamięci się wyczerpała. Rzygać mi się chce, jak ktoś zaczyna znowu robić mi wykład, pouczać i radzić.”
I tak się skończyło moje pisanie.