Już 5-ta rocznica śmierci mojej Mamy. Szybko czas mija. Wtedy, też jak dziś, była sobota (I sobota miesiąca!), była też ta Ewangelia. Była też św. Faustyna (bliska bo wileńska:).
Wszystko mi dziś stanęło przed oczami. Z wdzięcznością.
Wybrałam się na mszę świętą wieczorem, bo w ciągu dnia tak miałam ustawione spotkania, że nie dałam rady, pojechałam na wieczorną sobotnią - była w intencji wynagradzającej. Mama Maryję szanowała i czciła, i nie zawiodła się. Mam nadzieję, nawet mam pewność nadziei, że są teraz blisko.
Fot. mały zabytkowy kościółek w Szczecinie na Stołczynie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz