Dzisiejszą moją modlitwą było pozwolenie Bogu i sobie, by trwać w ramionach Jezusa.
Takim gestem przytulenia, objęcia ramieniem, jest w naszej Wspólnocie gest przełożonej generalnej (tzw. Matki) w czasie składania ślubów. I ten gest przypomniał mi się dziś na modlitwie. Jakoś tak podobnie musiał wyglądać gest Jezusa wobec tego dziecka z dzisiejszej Ewangelii (no, chyba, że było małe i na rękach).
Ważne jest, co ten gest mówi. A mówi mi tyle, że "masz plecy", "masz Kogoś, kto jest przy tobie". Co więcej odsyła ten gest aż do relacji z Ojcem. Trzeba nim się nasycić. Trzeba pozwolić na tę Obecność, która wybrała drogę uniżenia i zmartwychwstania.
Fot. śluby s. P. składane 15 września br.
Ja Ci coś powiem, to poniekąd jest definicją życia pustelniczego. Trwaj, kocham!
OdpowiedzUsuń