Z dzisiejszej osobistej modlitwy wyniosłam 3 rzeczy:
1. Posłanie. Jezus posyła uczniów. Takich niedorobionych, takich niedoskonałych. Posyła na cały świat, by nieśli Ewangelię, by znosili siebie wzajemnie w miłości, by byli świadkami Jezusa.
2. Oczekiwanie. Uczniowie po wniebowstąpieniu Jezusa mają też oczekiwać Obietnicy. Oczekiwać Ducha. Trochę te dwie postawy: posłania i oczekiwania - nie współgrają ze sobą na pierwszy rzut oka. Chciałoby się jaśniej wiedzieć: iść czy czekać? :) A jednak i iść, i czekać, razem. Bo to, co ma się dokonać, nie z nas ma się dokonać, ale z Ducha Bożego, który przychodzi i udziela się, gdy się na Niego czeka.
3. Perspektywa Nieba. Jezus w Niebie po prawicy Ojca, a my? Liturgia dzisiejsza mówi, że my z Nim tam, choć "już i jeszcze nie"... A jednak mam własne doświadczenie praktyczne, że warto jest popatrzeć na własne wybory z perspektywy Nieba (czy jak uczy św. Ignacy z Loyoli, z perspektywy śmierci).
...W dniu Wniebowstąpienia kończy się czas objawiania się Boga w ludzkiej postaci i miejsce widzialnej osoby Jezusa zajmuje liturgia i wspólnota Kościoła. Chrystus wynosi ludzką naturę ponad niebiosa za każdym razem, gdy wstępuje do ludzkiego serca. Tam, gdzie wstępuje Bóg, tam jest niebo. Tam, gdzie Chrystus przychodzi w Komunii świętej, tam zaczyna się Jego mieszkanie, to mieszkanie, które nam przygotował, i które wciąż w nas tworzy...
Kiedy kończy się jakiś etap w życiu, jakiś sposób funkcjonowania, trzeba zejść w głąb, a to niejednokrotnie wiąże się z kryzysem.
OdpowiedzUsuńp.
W naszym życiu już tak jest, że rozwój dokonuje się przez kryzys. Psycholodzy mówią, że nia ma rozwoju osobowości bez kryzysu.
UsuńZejść wgłąb, żeby przyjąć i nadać znaczenie temu, co jest ukryte czy zakopane. Żeby to wynieść na góry, aż do chwały.