Wczoraj wieczorem na nieszporach mocno mnie dotknęła antyfona: "Niech pokój Chrystusowy da radość waszym sercom". Przyjęłam to błogosławieństwo. I ono pracowało we mnie.
Dziś noszę w sercu to zdanie Jezusa, gdzie mówi o sobie jako dobrym pasterzu i gdzie mówi o swoich - i wcale w tekście greckim nie ma tam "znam moje owce", tylko "znam moje".
Gdzieś w głębi serca każdy może usłyszeć Jezusowe: "moja", "mój".
Cieszę się, że jako konsekrowana mogę śmiało też mówić do Niego: "mój".
A jeszcze patrząc takim matematycznym wzrokiem, widzę zestawy danym, widzę, że owo "moje" odnosi się do "Ojca", do Jezusowej relacji z Ojcem. Piję z Jego dłoni wodę życia (fot.) i wiem, że jest dobrym pasterzem.
Wizerunek Jezusa niosącego owieczkę na swoich ramionach, był jednym z pierwszych, pozostawianych przez chrześcijan. Nawiązywał do wcześniejszego wizerunku Hermesa niosącego barana (http://obrazsztuki.blogspot.com/2015/11/bog-pasterz-hermes-chrystus-dobry.html). Różnica podstawowa między nimi była taka, że Hermes przynosił tego barana, by złożyć go w ofierze bogom; tymczasem Jezus dźwigał na sobie zagubioną owieczkę.
OdpowiedzUsuńJezu, weź mnie na swoje ramiona...
Amen.
UsuńJezu, usłysz...