Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? (Mk 4,21-25)
Kto wniósł światło w moje życie?
I nie wniósł po to, by je ukryć pod korcem...
Ile światła rozprzestrzeniam wokoło? A może jednak łatwiej mi je przykryć korcem narzekania czy łóżkiem lenistwa? Innymi słowy: czy fosforyzuję? ;)
Jakie tam światło...
OdpowiedzUsuń... może światło nadziei, może światło pocieszenia, może światło upomnienia, może światło ciepła kobiecego, może światło przyjaznej troski, może światło wytrwałości, może światło miłości...
UsuńNie mam, zresztą o kilku z wymienionych nie wolno mi nawet wspominać, to to bardzo złe i brzydkie wyrazy. :P
UsuńCoś specjalnie dla Ciebie https://youtu.be/XuQWK_jYcLY
UsuńAle ja nie chcę żadnego wielkiego szczęścia, ani żadnych zasług, ani być żadną świętą nie chcę... wolę normalnie żyć i mieć święty spokój.
UsuńCo to znaczy „normalnie”? Dla człowieka ochrzczonego.
UsuńW zgodzie z Kościołem lokalnym, w przekonaniu o hm względnej świętości ludzi Kościoła, w nieświadomości paru rzeczy, których nie chciałam widzieć?
UsuńW świadomości własnej wartości i wartości swojego miejsca w Kościele? W świadomości tego, że dobre jest to, co robię? Że wolno mi robić to, co uważam za dobre, i Kościół to akceptuje?
Siostro- radości w byciu konsekrowaną życzę!
OdpowiedzUsuńRadości i szczęścia na drodze powołania
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za pamięć i zyczenia!
OdpowiedzUsuń