Jakoś kiepsko mi idzie ostatnio przyjaźń z bieżącym czasem... :)
Stąd też rzadziej pojawiają się tu moje wpisy.
Dziś chcę nawiązać do ostatnich dwóch Ewangelii (Mk 2,23-28; Mk 3,1-6), gdzie Jezus łamie schematy i wyprowadza sztywne myślenie faryzeuszów na światło prawdy. Jakie to jest z jednej strony frustrujące, kiedy odkrywam w sobie taki mechanizm faryzejski, a z drugiej strony, jakie to uwalniające, kiedy mogę stanąć przed Jezusem z małością i lękliwością własnego serca.
Modlę się o przemianę, która wierzę, że jest możliwa.
Fot. taki sobie kamuflaż sprzed lat :)
W pełni podzielam Twoje zdanie. Ciągle we mnie kołacze sie ten stary człowiek...
OdpowiedzUsuń