Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im. (Mk 1,29-39)
Jestem z najmłodszymi naszymi siostrami na rekolekcjach. Dla aspirantek to ważny czas pogłębienia więzi z Jezusem. To czas przygotowujący je do dalszych decyzji.
Towarzyszę im słowem, słuchaniem i modlitwą.
Dzisiejsza Ewangelia poruszyła mnie w kontekście modlitwy wstawienniczej. O gorączce teściowej Szymona powiedzieli Jezusowi. "Zaraz" powiedzieli.
Mam i ja mówić Jezusowi o "gorączkach" rekolektantek. Mam Mu mówić. Może to okaże się ważniejsze od tego, co mówię im o Nim...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPamiętam w modlitwie w takim układzie :)
OdpowiedzUsuńA ważne i to i to.
A czasem, i to moje doświadczenie ostatnio, najbardziej bezcenne jest... słuchanie. Nawet mówić nie trzeba. Być po prostu. I doświadczam tego w obie strony. Kiedy sama słucham i kiedy doświadczam bycia wysłuchaną. W tym drugim przypadku dzięki osobie, do kótrej mówiłam, ja usłyszałam siebie:) Z zaskoczeniem...
:)
Usuńdziękuję / dziękujemy