Ostatnio rozmawialiśmy z Jezusem o więziach, nie sposób nie porozmawiać też o tej między nami: oblubieńczej.
Jest to intymne, więc zapiszę tu tylko co nieco... i to słowami natchnionymi, biblijnymi:
- pamiętam, że była moją przed laty modlitwa tymi słowami:
... Pociągnij mnie za sobą! Pobiegnijmy!
Wprowadź mnie, królu, w twe komnaty!
Cieszyć się będziemy i weselić tobą,
i sławić twą miłość nad wino;
[jakże] słusznie cię miłują! (Pnp 1, 2-4)
[...] O ty, którego miłuje dusza moja,
wskaż mi, gdzie pasiesz swe stada,
gdzie dajesz im spocząć w południe,
abym się nie błąkała
wśród stad twych towarzyszy.
Jeśli nie wiesz, o najpiękniejsza z niewiast,
pójdź za śladami trzód
i paś koźlęta twe
przy szałasach pasterzy. (Pnp 1, 7-8)
Zaklinam was, córki jerozolimskie,
na gazele, na łanie pól:
Nie budźcie ze snu, nie rozbudzajcie ukochanej,
póki nie zechce sama. (Pnp 2, 7; 3, 5; 8, 4)
- te słowa były moją modlitwą w czasie obfitości obdarowania szczecińskiego:
Powstań, wietrze północny, nadleć, wietrze z południa,
wiej poprzez ogród mój, niech popłyną jego wonności!
Niech wejdzie miły mój do swego ogrodu
i spożywa jego najlepsze owoce! (Pnp 4, 16)
- pytam czasem siebie, czasem Jego, czego On pragnie (a nie tylko czego ja pragnę):
Jam miłego mego
i ku mnie zwraca się jego pożądanie. (Pnp 7,11)
- w tych słowach widzę Maryję, ale też i siebie...:
Kim jest ta, co się wyłania z pustyni,
wsparta na oblubieńcu swoim? (Pnp 8, 5a)
- te słowa dotykają mojej głupoty i faktu chcenia zagarnięcia miłości... ale także ufnego powierzenia się Temu, który jest wierny:
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu,
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia,
płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki.
Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu,
pogardzą nim tylko. (Pnp 8, 6-7)
- wiem, że mnie "buduje" i obdarowuje darami mesjańskimi:
O jak piękna jesteś, jakże wdzięczna,
umiłowana, pełna rozkoszy! (Pnp 7, 7)
... Murem jestem ja,- a dziś jeszcze w Liturgii Godzin jakby przyszło podsumowanie i niech tak będzie w obie strony...:
a piersi me są basztami,
odkąd stałam się w oczach jego
jako ta, która znalazła pokój. (Pnp 8,10)
Albowiem ten, kto jest miłowany, czuje się dobrze w sercu miłującego (św. Jan Chryzostom).Fot. z internetu (stąd:https://kontakt24.tvn24.pl/niezwykla-sesja-slubna-przez-45-dni-fotografowalem-moja-zone-w-sukni-slubnej-w-najpiekniejszych-miej,3084669,ugc), nazywam to zdjęcie dla własnego użytku: "Tyś, Boże, moim życiem i oczekiwaniem...".
patrzę na ten obrazek i myślę: i co? I skoczy? :)))
OdpowiedzUsuńNie musi skakać :).
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie zrobił mąż tej kobiety - taką mieli podróż poślubną i on robił jej zdjęcia w różnych pięknych miejscach. Ona jest w swojej sukni ślubnej. Już nie pamiętam strony ich, ale czytałam o tej podróży poślubnej i mnie ujęło to :) i wówczas skopiowalam sobie to foto. :)
ale już skoczyła :)
UsuńAle JAK? Siostro - temat moich rozmyśleń od jakiegoś czasu od jakiego tekstu bym nie wyszła i nagle Siostra wrzuca podsumowanie :) I to 90% "moich" werstetów - dla mnie dochodzi jeszcze Iz 54, ale to wynika z historii mojego życia :) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJAK? - TAK :)