poniedziałek, 3 listopada 2014

3 XI, wyrównania?

... A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych. Łk 14,12-14

Wdzięczność. Lubimy ją (ja lubię :) i to z obu stron: lubię, kiedy mi są ludzie wdzięczni za okazane dobro i lubię się odwdzięczyć za dobro otrzymane od innych (żeby nie mieć "długu"? czy żeby być "na równi" a może nawet lepszą? czy po prostu podzielić się dobrem, które mam?... - tu właśnie konieczne jest schodzenie do głębi serca, by spotkać swą motywację).
Dzisiejsze Jezusowe słowo przywołuje bezinteresowność. Bezinteresowność wybija z układu sprawiedliwości. Jednak nie wydaje mi się, żeby Jezusowi chodziło o likwidowanie układów sprawiedliwych, bardziej sądzę, że chodzi o otwarcie nas (mnie) na miłosierdzie, czyli na miłość bez granic, bez miary, bez rachunku. I myślę, że chodzi o oba konteksty: dawania i przyjmowania.
Na ile mogę, próbuję siebie dawać tak, by nie być łasą na wdzięczność. Wiem, że jest we mnie taka przestrzeń kochania. Takie doświadczenie uznaję jako uczestnictwo w życiu Boga, to dawanie jak On, tak po prostu, bez oczekiwań. To łaska (jeśli bez niej, to oczekiwania wyrównania gwarantowane). Dobro prawdziwe ma to w naturze, że się rozdaje i cieszy się tym, bo to jest życie.
Doświadczenie z drugiej strony, ze strony okazywania wdzięczności, jest mi bardzo bliskie. Czasami łapię się na tym, że nie potrafię się odwdzięczyć... że ciągle dłużna jestem... I dobrze, że takie poczucie mam! Ono mnie otwiera na przyjęcie miłosierdzia wobec siebie samej... Otrzymuję to, na co nie zasługuję - wybija to z drogi zasługiwania a otwiera przestrzeń umiłowania, doświadczenia umiłowania!
Szczęśliwym się jest, kiedy się kocha jak Bóg, ale dobrze też jest doświadczyć takiej miłosiernej (niezasłużonej) miłości na sobie, nawet jeśli jest na razie tylko ludzka.

Fot. z internetu. Zwierzęta też sobie dziękują?! ;)

2 komentarze:

  1. Siostro, to doświadczenie miłosiernej miłości (nawet) ludzkiej jest w moim odczuciu fundamentalne. Bo my mamy się stać miłosierni, na wzór Miłosiernego i mam takie przekonanie, że drugi człowiek o miłosiernym sercu jest drogą Jezusa do naszych dusz. Dzięki za piękną refleksję.

    OdpowiedzUsuń