czwartek, 6 listopada 2014

6 XI, zguba ukochana

„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła». Łk 15,1-10

Chyba najbardziej na świecie znana przypowieść.
Mnie zastanawia to, że św. Łukasz pokazuje jasno, że podmiotem gubiącym owcę jest pasterz. Nie jest powiedziane, że owca gubi się, ale że ktoś gubi owcę... Myślę, że to nie przypadek, bo ewangelista chce pokazać, że "bohaterem" tej przypowieści nie jest wcale owca ale właśnie pasterz.
Choć prawdą jest, że owca zgubiła się pasterzowi. I tu przeskoczę już na inny poziom: ta przypowieść jest o mnie. Ja gubię się memu Bogu, zostaję gdzieś w zaroślach, sama nie wiem czasem, czy chcę tego czy nie chcę... Najważniejsze i to jest prawda, że Bóg mnie chce, że On odczuwa brak mnie, jestem dla Niego WAŻNA (czytaj ukochana), potrzebuje mnie, szuka, idzie aż mnie znajdzie...
To jest niesamowite doświadczenie wewnętrzne, kiedy spotykam Boga w moich zaroślach (różne one bywają: zewnętrzne i wewnętrzne...), co do których sobie myślę, że w tym, to już nikt mnie nie znajdzie, a na pewno On nie zechce tam zejść... I tu się mylę! I cieszę się jak głupia, kiedy doświadczam wyciągniętej ręki w sakramencie pojednania. To Jego radość, która i mi się udziela.
Miłość Boga do mnie (do ciebie także) jest nie do pojęcia! A może i nie trzeba jej pojmować, tylko ją przyjmować...

Fot. z internetu. Tak się dziś czuję na dłoni Boga. :) Odnaleziona.

 ***
Skrawki dzisiejszej homilii papieża Franciszka, za deon.pl:

Pasterz powinien mieć bowiem serce Boga i iść aż na krańce, bo nie chce, aby którakolwiek z owiec się zagubiła. Ta postawa cechuje każdego pasterza, każdego chrześcijanina, który nie boi się pobrudzić sobie rąk. Naraża na szwank swoje życie, dobre imię, wygodę, status czy karierę kościelną, ale jest dobrym pasterzem.
- Takimi też powinni być chrześcijanie. Łatwo bowiem potępiać innych, jak to czynili faryzeusze czy uczeni w Piśmie, wskazując na celników i grzeszników - ale nie jest to chrześcijańskie, tego nie wolno dzieciom Bożym. Syn Boży idzie aż na krańce, oddaje swe życie, tak jak dał je Pan Jezus za innych. Nie może siedzieć cicho, troszcząc się o siebie, o swoją wygodę, reputację, swój spokój - powiedział Franciszek.
Papież podkreślił, że dobry pasterz, dobry chrześcijanin wychodzi ku Bogu na modlitwie, adoracji oraz ku innym, aby nieść orędzie zbawienia. Dobry pasterz i dobry chrześcijanin wiedzą też czym jest czułość.
- Ci uczeni w Piśmie, faryzeusze nie wiedzieli, co to znaczy czule nieść owcę na swoich ramionach, i przyprowadzić ją z powrotem na właściwe jej miejsce. Ci ludzie nie wiedzieli, co znaczy radość.
Chrześcijanin i pasterz na pół drogi być może wiedzą czym jest rozrywka, tzw. święty spokój, ale nie znają radości, tej radości jaka jest w Niebie, która pochodzi od Boga, tej radości, która wypływa z serca ojca, który wychodzi, by zbawić - powiedział Ojciec Święty.

5 komentarzy:

  1. Bardzo pięknie jest być odnalezioną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żebyśmy wszyscy umieli dzielić tę radość Pasterza!

    OdpowiedzUsuń
  3. to nie rozumiem, ja się gubię czy Bóg mnie gubi?
    a co do wyżej wspomnianych zarośli? czasem wydają się bezpieczniejsze :O

    OdpowiedzUsuń
  4. Bóg cię szuka, to pewnik! Co tu rozumieć, twoje zagubienie się jest Jego zgubą... :)
    Oj tak, te zarośle wydają się często bezpieczniejsze i choć jest to ułuda czasowa, potrafi omamić.

    OdpowiedzUsuń