poniedziałek, 3 lutego 2014

3 II, świadek miłości

... Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Mk 5,1-20

Strach ogarnął mieszkańców Gerazy. Co widzieli i czego się bali? Widzieli uzdrowionego przez Jezusa człowieka. Widzieli też trupy świń, w które weszły złe duchy. Czego się bali? Uzdrowień czy jakiejś straty?
Istnieje powiedzenie, że lepszy swój wróg niż obcy, a oni właśnie Jezusa potraktowali jako wroga.
Boże mój, ileż razy jesteś potraktowany przez nas jako nasz wróg, jako nieprzyjaciel! I nie wpuszczamy Cię do naszych wnętrz.
W pokorze nie narzucasz się, ale w miłosierdziu swoim posyłasz nam swoich świadków, tych, którzy doświadczyli na sobie Twej mocy i mówią o Tobie.
Również w naszej epoce ludzie wolą słuchać świadków: «noszą pragnienie autentyczności. [....] Żądają głosicieli Ewangelii, którzy by mówili o Bogu znanym sobie i bliskim, jakby Go niewidzialnego widzieli» (Evangelii gaudium 150).
Dobrze, że są tacy świadkowie miłości Bożej wokół mnie. Dobrze, że i ja nim bywam.

2 komentarze:

  1. Dzięki za wsparcie! Tak, taka cała-do końca-oddana-Jego być chce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęli Go prosić, by odszedł, bo się bali, że tracą nie tylko tę jedną trzodę świń, ale wszystkie, jakie mieli!

    OdpowiedzUsuń