sobota, 1 maja 2010

trwanie w Ojcu

Próbowałam rano medytować z Ewangelii Janowej z dnia J 14,7-14 i zasiało mi się w pamięć: "Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł".
Ojciec, który trwa we Mnie - "trwanie"... Przypominam sobie też prośbę Jezusa z Ostatniej wieczerzy: "trwajcie we Mnie"...
Wczorajsze słowa o mieszkaniu też rzucają światło na to "trwanie".

Chyba z moim zamieszkaniem w sercu Ojca, z moim trwaniem w Jezusie jest jeszcze coś nie tak... gdyż ostatnie słowa:
"O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię” -
zamiast wzbudzić we mnie lawinę próśb, jakoś mnie wewnętrznie zablokowały.

Zastanawiałam się, co jest. Jedyna prośba, jaka z serca się zrodziła, to ta: "podnieś mnie, Jezu i prowadź do Ojca, zanurz mnie w wodzie Jego Miłosierdzia"... Może to i tak. Wyszła prawda na jaw, że najpierw trwanie w Ojcu, a potem działanie.

Wtedy będzie tak, jak św. Paweł pisze w Liście do Kolosan:

"I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego. Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi."
.

1 komentarz:

  1. Na wieczornej adoracji coś mi się przejaśniło... Zobaczyłam, że coś łączy Ewangelią Jana przeze mnie dziś medytowaną z Mateuszową czytaną na Mszy świętej.

    Spróbuję zapisać.
    J 14,7-14 - bliskość, trwanie z Jezusem powoduje wypełnienie się prośby, modlitwy. Właśnie, to, gdzie mnie przyblokowało.
    Mt 13,54-58 - mieszkańcy Nazaretu powątpiewali o Jezusie, dlatego nie mógł tam zdziałać cudu.

    Wniosek mój taki:
    może właśnie to powątpiewanie jest blokadą we mnie, że i ja mogę prosić..., że On tak blisko, bo we mnie może spełnić prośbę. W Nazarecie (w swoim domu..., w moim sercu, które od chrztu jest Jego domem) może być Jezus tak lekceważony...

    Jezu, przymnóż mi wiary.

    OdpowiedzUsuń