No to mamy problem :( pomyślałam. Na pewno ja mam. Grzeszę. Czyżbym z Boga się nie narodziła?
Na szczęście przypomniałam sobie, że kilka stron wcześniej tenże św. Jan pisał: "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki". 1 J 1, 8-10
Czy mam się nie przejmować grzechem? Brakiem miłości?
Mam się przejmować.
Bo ciągle się rodzę jako dziecko Boga. Jak to mówili pierwsi chrześcijanie: "chrześcijaninem nie jest się, chrześcijaninem się staje".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz