Niedawno byłam nad morzem. Widziałam boje przy brzegu. Pełnią swoje funkcje, służą bezpieczeństwu, oznaczają pas wydzielony do pływania. Ale dały mi też do myślenia...
W duchowym wymiarze nie chcę być boją. Jeśli symbolicznie nazwę morzem rzeczywistość Bożą, to chcę być zanurzona w morzu, a nie dryfować na powierzchni.
Im więcej we mnie ciężaru (chwały Bożej), tym bardziej wchodzę w głębiny.
Małostkowość czyni mnie lekką i upodabnia do boi. Jakie to podobne w brzmieniu: "bo ja!" i boja. :)
Takie to przemyślenia.
Modlitwa moja - nabieranie ciężaru :)
Fot. a to takie zanurzenie nieplanowane... i dobrze mi dobrze mi tak ;)
A ja z boją mam takie piosenkowe skojarzenie:
OdpowiedzUsuńBo ja
Na przekór wszystkim tym
Co zasmucają świat
Uśmiecham się przez łzy
:)))
Super!!! :)))
Usuń