Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata kończąc rok liturgiczny niesie z sobą światło nadziei. Czas pandemii, który zatrzymał cały świat, który pomieszał szyki wielu planom wielkich ludzi i małych, stawia pytania o prawdziwą władzę. Człowiek musi dziś stanąć w pokorze, doświadczając swej niemocy w wielu obszarach.
Ten zewnętrzny rys obecnej w świecie niepewności i braku panowania nad nią, odsyła mnie jednak bardziej do serca mego. Odsyła mnie do świata duchowego. Tutaj też są przestrzenie, nad którymi nie panuję, tutaj też są momenty, których nie rozumiem... Tutaj też doświadczam bezsilności i niemocy, i wirusa, który sieje zniszczenie.
Pierwsze czytanie przynosi z sobą balsam na tę ranę. Cieszę się, że Pan sam bierze sprawę [też sprawę mego serca] w swoje ręce. To dobry moment dać się Mu odnaleźć, dać się poprowadzić. Wreszcie zająć swoje rzeczywiste miejsce - miejsce tego, który przyjmuje Miłosierdzie. Modlę się tym czytaniem oraz Psalmem 23, które streszczają mi się w wołaniu: "przyjdź Królestwo Twoje, Panie".
Sąd z uczynków miłości (Mt 25,31-46) i zdziwienie owych ludzi, pokazują mi, że głębia serca miłującego (dającego), innymi słowy - motywacja serca - jest czymś tak autentycznym, że nie da się jej podrobić, że nie działa ona na pokaz, że jest możliwa w każdych warunkach, że nie zależy od opinii ludzkiej i że ... będzie wydobyta kiedyś przez "Widzącego w ukryciu" (por. Mt 6,18).
Modlę się dziś prosto: "przyjdź Królestwo Twoje do serca mego". Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz