niedziela, 10 maja 2020

10 V, moje oparcie

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele... (J 14,1-12)

Dużo światła i konkretu działania przyniosło mi dziś Słowo Boga. Podzielę się tutaj jakąś cząstką. Pierwszym ważnym Słowem Jezusa było wezwanie, by nie było zamętu w sercu mym (w życiu wewnętrznym mym) - bo od niego zaczyna się dziś Ewangelia. Strzeliło z grubej rury w konkret.
Doświadczyłam ostatnio w sercu zamętu, rozproszenia i szemrania. Może dlatego tak bardzo adekwatne stało mi się dziś to Słowo - odbieram je tak, jakby Obecny zareagował natychmiast. :)
Jestem wdzięczna i pozwalam się Słowu rozgościć.
Drugie czytanie (1 P 2,4-9) mówiąc o żywych kamieniach pomogło mi zrozumieć jak mam uspokoić swoje serce. Inne tłumaczenie Ewangelii mówi "aby wasze serca nie były wstrząśnięte". Kiedy jest jakiś przedmiot wstrząśnięty, wprowadzony w drżenie, to sposobem na zatrzymanie tego procesu drżenia jest m.in. dotknięcie, delikatne dotknięcie. Ono zatrzymuje i uspokaja.
Moje życie wewnętrzne (moje serce) jest cząstką w duchowej świątyni, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. Mam(y) sposób wyprowadzania serca z trwogi, z zamętu, z zamieszania - to zbliżenie się do Żyjącego Kamienia, do Jezusa Chrystusa.
Wdzięczna jestem za Eucharystię dzisiejszą. Moje dotknięcie.

Fot. Wstawiam to zdjęcie z życzliwą prowokacją. Zrobiłam je kiedyś na dworcu w Warszawie. Zastanowiło mnie, że picie kawy może być aż tak ważną czynnością, że świat zaczeka :). Rozumiem żarty i rozumiem reklamę :). Jednak dało mi to do myślenia, czy w moim życiu jest taka czynność (jak w tym wypadku picie kawy), że świat zaczeka? ...
Dla mnie jest to liturgia.

1 komentarz: