poniedziałek, 30 marca 2020

30 III, spotkać siebie

... A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. I powtórnie nachyliwszy się, pisał na ziemi.
Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku...  (J 8,1-11)

Niesamowity jest Jezus w tej perykopie. Widzę Go jako sprawiedliwego i miłosiernego zarazem. Dlatego mogę się odnaleźć i w tej kobiecie cudzołożnej, i w tych oskarżycielach.
Pracuje też we mnie wczorajszy wątek z kamieniem. Kamienie dziś też się pojawiają. Ileż razy ktoś na mnie się zamachnął kamieniem (krytyki, niechęci, złośliwości itp). Ileż takich kamieni bywało w moim ręku wycelowanych już w drugiego?!
Dzisiejsza Ewangelia nie tylko uczy mnie, ale daje możliwość i łaskę przeniesienia oczu swych z oceny drugiego ku sobie samej.

P.S. Ktoś na fb napisał dziś, że w tej narodowej kwarantannie jest też taki "uboczny skutek kwarantanny, że w czasie wyhamowania w domu, można gdzieś pomiędzy pokojem a kuchnią, znienacka spotkać... siebie".

1 komentarz: