„Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku?... (Mk 4,21-25)
Te słowa mnie dziś nawracają. Są jak miecz obosieczny oceniający me serce i wydarzenie posługi, w którym brałam udział. Dziś właśnie wróciłam do Krakowa z s. Marzeną, z którą prowadziłyśmy dla jednej ze wspólnot zakonnych warsztaty liturgiczne nt. Liturgii Godzin.
Zostało nam dane w charyzmacie umiłowanie Liturgii i posługa wokół niej... Nie robiłyśmy tam nic innego, jak służyłyśmy charyzmatem naszego Zgromadzenia.
Nie spodziewałam się, że starsze wspólnoty będą prosić nas z taką posługą. Dziś widzę w tym palec Boży.
A dzisiejsze Słowo rąbnęło mną ku nawróceniu: skoro dostałaś - dawaj! Dawaj, nie marudź!
Dokładnie tak: dostałeś - dawaj. Dziś rano ksiądz w Świątyni Opatrzności owiedział dalej: jeśli już nie dajesz, to będzie ci to odebrane!
OdpowiedzUsuńNo i teraz pytanie - czy ja mam jeszcze co dawać, skoro tak długo nie dawałem?
Czas jest pojęciem względnym... "U Pana jeden dzień jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień"... Co znaczy, że "długo nie dawałeś"? Masz - dawaj! Wiesz, że masz - dawaj!
UsuńWłaśnie wątpię, czy mam co dawać - i dlatego od dawna swoich blogów nie prowadzę. Jedynie czasami publikuję kolejny fragment świadectwa Anny Dąmbskiej.
UsuńMocne.
OdpowiedzUsuńChoć moją uwagę przyciągnęła dziś dalsza część Ewangelii, ta o mierze.
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki!
UsuńBądźcie dla świata świadectwem Jego Miłości. Z modlitwą życzenia radości w sercach
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
Usuń