sobota, 2 listopada 2013

2 XI, co z nimi?

To jest wolą Ojca mego, 
aby każdy, kto wierzy w Syna, 
miał życie wieczne, 
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (aklamacja przed Ewangelią)

Dzień zaduszny.
Wspominam moich bliskich, groby ich są daleko, około 800 km od Szczecina. Żal mi, że nie mogę nawiedzić ich grobów, ale z całą miłością powierzam ich na Eucharystii, wspominam podczas Liturgii Godzin, a także na cmentarzu centralnym, patrząc na groby innych osób.
Lubię chodzić po cmentarzu, patrzę na groby i dostrzegam oznaki miłości żywych... Miłość łączy ziemię z niebem. Obcowanie świętych - wierzę, że TO istnieje - wchodzę sama świadomie w tę tajemnicę i korzystam z jej owoców, takich jak wstawiennictwo świętych czy modlitwa za zmarłych, m.in. ofiarowanie odpustów.
A moja śmierć? Nie myślę o niej. A może warto?
Za granicą śmierci jest Oczekujący i Miłujący. W swoim czasie i mi drzwi otworzy i... co się stanie? Po prostu: w krainie życia ujrzę dobroć Boga (z psalmu responsoryjnego).

7 komentarzy:

  1. Czasami czekam już na ten moment - wydaje mi się, że to co miałem zrobić, już zrobiłem (choć nie wiem z jakim rezultatem) i dalszy mój pobyt tu nie jest nikomu potrzebny (a w każdym razie niedługo nie nie będzie).
    A jeśli chodzi o chodzenie po grobach, to tak trudno było wszystkich zebrać, że pierwszy raz w życiu mi się zdarzyło, że musiałem grobów szukać po ciemku. Obawiałem się, że sobie nie poradzę - tymczasem wyraźnie Pan mnie prowadził, bo wszędzie trafiałem bezbłędnie (a bywały lata, że za dnia miałem problemy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, Leszku, że po ludzku rozsądzasz, czy jesteś potrzebny tu? (jakżeby inaczej :)
      Podzielę się moją obserwacją: widziałam jak istnienie kogoś, kto sądził, że jest już niepotrzebny, było bardzo potrzebne innym, choć też bywało trudnym...
      To tak na marginesie.

      Usuń
    2. Ale spokojnie - ja po prostu czekam. No i mimo, iż tego nie wiem, to jednak mam nadzieję, że poprzez Listy o miłości było owocne (mimo, iż dobrze dziś widzę, że tylko pojedyncze osoby zagłębiają się w ich lekturze).

      Usuń
  2. "Miłość łączy ziemię z niebem" trafne spostrzeżenie;zapamiętam; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja myślę czasem o śmierci.
    Miałam w życiu takie wydarzenie, w którym wiedziałam, że za kilka sekund mogę już stać przed Bogiem.
    W ciągu tych kilku sekund zdążyłam zrobić rachunek sumienia, przeprosić i czekać, co będzie dalej.
    A potem nie ukrywam, że ze zdziwieniem i RADOŚCIĄ przyjęłam fakt, że żyję :) I myślę sobie teraz,że bardzo ważna jest łaska wiary. To pewnie dzięki niej w obliczu zagrożenia życia wiedziałam czym trzeba się zająć:)
    baranek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie wydarzenia rzeczywiście stawiają na równe nogi nasze sumienie! Radość potem rozpiera i dobrze, ale sumienie niech już tak zostanie w najlepszej formie :) ku Miłości.
      Pozdrawiam, cieszę się, że jesteś.

      Usuń