Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli tam też faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. A była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać... (Łk 5, 17-26)
Jestem tam między nimi. Patrzę na paralityka i jego przyjaciół, których wiara mnie zadziwia.
Czasem sama dla siebie mogę być (może mam być) taką przyjaciółką, która przysienie własną duszę do Pana...
Ostatnio wydarzyło się spotkanie. A ponieważ pamięć mam krótką, chcę sobie ważne prawdy zanotować, a dla z Czytelnikami podzielić się dobrym myśleniem:
- Jeśli się jest z kimś dłuższy czas w relacji, to zauważamy każdą zmianę, każdy gest, który jest nowością. I podobnie się ma sprawa relacji z Jezusem. Jeśli mamy się gorzej, jeśli nas coś niepokoi, to On zauważa! To jest dobra nowina. :)
- Uważaj, czuwaj! Bo niepokój, zamieszanie, zabieganie przenosi się z jednej sfery na inną. Trzeba ze swej strony zadbać o harmonogram.
- Trwać na modlitwie! Jego Słowo ma tę moc, jeśli dotknie serca, to nie wraca do Niego bez dokonania tego, co zamierzało...
- Pustynia ma specyficzny klimat, otoczenie się niewiele się zmienia w drodze po pustyni. Iść w zaufaniu, nie w narzekaniu - to zależy od nas.
A Królestwo Boże zbliża się tak czy siak, po prostu się zbliża. :) Nie zależy od moich wysiłków czy zaniedbań. ON przyjdzie! Przyjdzie, ażeby nas zbawić (dziś tak śpiewaliśmy w psalmie responsoryjnym).
byle szybko. :P
OdpowiedzUsuń:)
Usuń