Chcę dla siebie samej i dla świadectwa zapisać kilka opatrznościowych momentów.
-> Najpierw na rekolekcje zakonne, potem po poświęceniu ołtarza bł. Michała Giedroycia u oo. Franciszkanów w Wilnie, we wrześniu wróciłam z Wilna do Wspólnoty, wg posłuszeństwa.
-> Czytania z dnia 5 X 2019, kiedy Mama odchodziła do Pana:
Bądź dobrej myśli, narodzie mój, pamiątko Izraela. [...] Ufajcie, dzieci, wołajcie do Boga, a Ten, który na was to dopuścił, będzie pamiętał o was. [...] Albowiem Ten, co zesłał na was to zło, przywiedzie radość wieczną wraz z wybawieniem waszym. (Ba 4, 5-12. 27-29)Święta Faustyna, patronka tego dnia, zanotowała koronkę do Bożego Miłosierdzia właśnie w Wilnie! I ta koronka towarzyszyła w przejściu Mamy. I obraz Jezusa Miłosiernego - taki duuuży - który przywiozłam parę tygodni przed śmiercią właśnie z domku siostry Faustyny... To nie są przypadki. Zresztą też Brat opowiadał, że Mamę przed laty uczył koronki, która nie była jeszcze znana..., kiedy pani Irena, przygotowująca go do I komunii nauczyła jego.
... cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie. [...] "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom". (Łk 10,17-24)
-> I sobota miesiąca. W ciągu dnia był Brat z rodziną, modliliśmy się na różańcu. Mama szeptała Zdrowaśki, choć czasami była już w innym świecie. Mówiła, że np. są w pokoju jej mama i tata... I pewnie byli. To ja (my) ich nie widzieliśmy. Ale my nie wszystko widzimy.
Mama kochała Maryję. Zawsze pamiętała też o modlitwie, nosiła Szkaplerz. Np. zmieniając koszule zawsze dbała, by przyszpilić ten medalik. Włączyłam jeszcze w piątek płytkę ze śpiewem godzinek - przecież Mamy rodzice śpiewali je w swoim domu rodzinnym co niedzielę.
-> Łaska obecności. Ciekawe to, ale m.in. rosół pomógł mi w czuwaniu przy Mamie. Przecież ileż nocy było za nami, kiedy zostawiałam Mamę na półsiedząco, bo niewydolność serca tego się domagała... Chociaż wszyscy liczyliśmy się z przybliżającą się śmiercią, to jednak nikt z nas jej nie przewidział na ten dzień.
Nastawiłam rosół, chciałam, by około trzech godzin powoli się gotował, siadłam więc przy Mamie, głaskałam jej rękę, modliłam się brewiarzem. Włączyłam też płytkę CD ze śpiewami sióstr Uczennic Krzyża (Nie wypowie... Twej miłości). Niesamowita modlitwa w płycie zawarta!
Takie pieśni tam były: 1. Duchu uwielbienia, przyjdźSiedziałam sobie te parę godzin słuchając oddechu Mamy. Tato spał w tymże pokoju. W tzw. międzyczasie obudził się i pyta, czy mnie nie zastąpić. A ja odpowiedziałam, że nie chce mi się spać, więc siedzę, ale posiedzę tak do północy i pójdę sobie spać.
2. Wysławiam Cię, że tajemnice Królestwa objawiłeś prostaczkom, Ojcze...
3. Prosiłem Pana, by odszedł ode mnie, a On mi odpowiedział: wystarczy tobie mojej łaski...
4. Matko Jezusa, strzeż Ducha Syna swego we mnie
5. Boże, nie omijaj mnie
6. Nosimy ten skarb w naczyniach glinianych, by z Boga była ta moc, nie z nas...
7. Wprowadź w głębiny miłości Twej...
8. W obecność Twą wprowadza mnie święte Imię Twe
9. Powiedz Mario, kogo widziałaś, jam Zmartwychwstałego ujrzała
10. Nie lękajcie się
11. Matko moja, Matko
12. Ja nie umieram, ja wstępuje w życie...
13. Przez moc Ducha Świętego
14. Kiedy zbliżam się do Ciebie
15. Nie wypowie Twej miłości nic
I właśnie około 23.30 Mama jakoś inaczej zaczęła oddychać. Obudziłam Tatę. Zapaliliśmy gromnicę, Tato włożył krzyżyk w rękę Mamy. Trzymaliśmy Mamę za ręce i modliliśmy się koronką do Bożego Miłosierdzia...i modlitwami, co mi tam w usta Duch Święty wkładał. "Jezu, ufam Tobie" - oddaliśmy Mamę z naszych rąk w ręce Jezusa i Maryi. Spojrzałam na zegarek była 23.55.
-> niedziela przyniosła Ewangelię o wierze i o przesadzaniu się morwy. Pomyślałam, że Mama została wyrwana z tego świata, z tej ziemi i z korzeniami przesadzona do Domu Ojca...
Poranna niedzielna Eucharystia była dziękczynna za życie i za śmierć śp. Weroniki...
A teksty eucharystyczne też nie bez znaczenia:
ANTYFONA NA WEJŚCIE-> 7 X zaczął się pogrzeb Mamy. Trumna z ciałem została wystawiona w sali domu pogrzebowego. Dobrze to jest zorganizowane. Bo można być przy Zmarłej, a jest też zaplecze, by podjąć gości herbatą, kanapką. Przybysze z Polski zaskoczeni byli taką organizacją pogrzebu na Litwie.
Panie, wszystko podlega Twej władzy * i nikt nie może sprzeciwić się Twej woli. * Ty bowiem stworzyłeś wszystko: * niebo i ziemię, i cokolwiek istnieje w przestworzach niebios. * Ty jesteś Panem wszechświata.
KOLEKTA
Wszechmogący, wieczny Boże, Twoja hojność przewyższa zasługi i pragnienia modlących się do Ciebie; + okaż nam swoje miłosierdzie, * odpuść grzechy, które niepokoją nasze sumienia, i udziel nam również tego, o co nie ośmielamy się prosić.Przez naszego Pana...
MODLITWA NAD DARAMI
Wszechmogący Boże, przyjmij Ofiarę przez Ciebie ustanowioną, + i przez święte obrzędy, które odprawiamy jako Twoi słudzy, * dopełnij w nas dzieła odkupienia i uświęcenia. Przez Chrystusa, Pana naszego.
ANTYFONA NA KOMUNIĘ
Dobry jest Pan dla tych, którzy Mu ufają, * dla duszy, która Go szuka.
MODLITWA PO KOMUNII
Wszechmogący Boże, spraw, aby udział w tym Sakramencie zaspokoił głód i pragnienie naszej duszy * i przemienił nas w Chrystusa, którego przyjmujemy. Który żyje i króluje na wieki wieków.
Wieczór czuwania, modlitwy, obecności, rozmów. Przyszło bardzo wiele osób. Bardzo wiele.
Odmówiliśmy m.in. nieszpory za zmarłych. S. Agnieszka od sióstr Jezusa Miłosiernego poprowadziła różaniec, koronkę. Nie zamawialiśmy tzw. "śpiewaków", modliliśmy się we własnym zakresie. Oficjum za zmarłych jest dostępne w komórkach, więc modlili się wprawie wszyscy...
-> 8 X wtorek - dzień pogrzebu. Kościół czyta Ewangelię o gościnie Jezusa w domu Marii i Marty. A Mama moja była bardzo gościnna... to tak, jakby o niej...
Na Mszy pogrzebowej ojciec Sławek dominikanin wybrał Ewangelię o śmierci Łazarza, gdzie pojawiają się Maria i Marta i wyznając wiarę, słyszą od Jezusa, że "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki".
Przyjechały siostry z Krakowa, z Zawichostu, z Łodzi, ks. Andrzej (to ten ksiądz odprawił w domu Mszę we wrześniu, Mama wówczas prosiła o śmierć szczęśliwą).
Pogoda w te dni była na Litwie już prawie zimowa, ale w dniu pogrzebu ani nie padało, ani nie było za zimno. Na cmentarz dotarliśmy w godzinę Miłosierdzia.
Za logistykę dziękuję bł. Michałowi Giedroyciowi. (Oczywiście, że było też trudno, i napięciowo, zwłaszcza na początku załatwiania... był trud uzgadniania nawet terminów. W pewnym momencie powiedziałam Panu, żeby tym się zajął...)
Wiem, że wszystko jest łaską. Każdy szczegół.
Z pokorą i z wielką wdzięcznością powierzam się Panu.
Czytam z wielkim wzruszeniem.
OdpowiedzUsuńI to prowadzące Słowo z dnia (miałam podobne doświadczenie)....
Moc serdeczności ślę.
Dzieliłam się jakiś czas temu z Lomendilem, podzielę się też z Tobą dobrym słowem (tu przez małe s), które przysłali mi ludzie po odejściu mojego Taty. https://aggajas.blogspot.com/2015/02/poetycko.html
Dziękuję. To piękne!
UsuńDziękuję, wróciłam wspomnieniami do pożegnania mojej Mamusi - dużo wspólnych przeżyć
OdpowiedzUsuńPamiętam w modlitwie
OdpowiedzUsuńt.
czemu nie zawsze umieranie tak wygląda? Ostatnie miesiące życia mojego taty nie nadają się do opisania, ostatnia noc tym mniej. Proszę mi tylko nie odpowiadać, ze to trzeba sobie wymodlić czy wysłużyć dobrym życiem. Czasem po dobrym, przemodlonym życiu przychodzi właśnie taka śmierć, o której lepiej nie opowiadać.
OdpowiedzUsuńLudzie pracujący w hospicjach pewnie powiedzieliby więcej...
Tak, mam żal do Boga, że mój ojciec tak umierał.
Rozumiem Twój ból.
UsuńŁaska nie jest wysłużona ani wymodlona... łaska jest darmowa. A śmierć nie jest ostatnim słowem.
Poza tym nie mam nic do wymądrzania się ani do napisania...
a niektórzy nie dostają darmowej laski.
Usuńa co niektórzy mają po śmierci, boję się bać.
nie wiem, przejdę na kalwinizm? :P
Nie przejdziesz! Nie musisz.
Usuń:P
Zmaganie się masz chyba we krwi.
Mój Tata umierał na moich rękach - śmierć lekka podczas odmawiania Koronki do Bożego miłosierdzia ( po 12 latach choroby Alzchaimera)w domu. Wtedy mama powiedziała :chciałabym tak umierać jak on - w domu , w towarzystwie bliskich, modlę się abym nie leżała, nie była ciężarem. Choroba trwała krótko - jeden miesiąc, ale to było jedno wielkie cierpienie . Po ludzku " niczego nie wymodliła" - szpital , potem radość z przywiezienia do domu i ostatnia doba szpital - urosepsa , niedrożność jelit i moje cierpienie z tego powodu że nie mogę ulżyć, pomóc , mogę tylko towarzyszyć i modlić się i to nie do końca , bo gdy na noc wyszłam do domu , to zmarła beze mnie. Gdybym wiedziała że w tę noc odejdzie to bym tam była . Ale absolutnie nie mam żalu do Boga, On w tym wszystkim był, tego dopuścił, tak musiało być i czemuś to albo komuś służyło . ( cierpienie jest wielką tajemnicą ) Jezu ufam Tobie i dziękuję za taką Matkę , za Jej wielką miłość.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Malutka! Tak, Pan jest w tajemnicy cierpienia i śmierci.
Usuń