poniedziałek, 30 grudnia 2013

30 XII, z łaski

Gdy Rodzice przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni, była tam prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. Łk 2, 36-40


Z tą prorokinią mam coś wspólnego. Po pierwsze - imię :). Anna = łaska. Wszystko z łaski. "Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce"...
Chciałabym też mieć postawę prorokini Anny: obecności, służby i uwielbienia.
Gdy patrzę wstecz, na lata i chociażby na rok miniony, widzę, że jest za co Boga chwalić. Boga uwielbiać i mówić o Nim całą sobą - to życie pełne. To życie widzące i świadczące.
Służyć Mu świadomie - nie tylko z "urzędu" jako konsekrowana - ale każdą mą decyzją. Tak chcę i o to się modlę, bo inaczej pożądliwość świata (zob. I czytanie: 1J 2,12-17)  zaleje mnie swą siłą.
Nie zaleje tylko w jednym wypadku - gdy będę w arce spełniania woli Bożej.

Fot. Moja domowa prorokini...kochana ma...

6 komentarzy:

  1. Już wiem po kim masz uśmiech :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, po Mamie :)
      UcałowANIA Kasiu i najlepsze życzenia. Modliłam się za WAS przy żłóbku i błogosławieństwa Bożego życzę Wam.

      Usuń
  2. Niech Bóg Twojej Mamie błogosławi

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc tylko dzięki łasce Ducha Świętego, miejmy nadzieję doczekać się, jak prorokini Anna, najważniejszego naszego spotkania z Jezusem i Bogiem Ojcem a pozostały nam czas wypełnić modlitwą i postem...

    OdpowiedzUsuń