Co miałoby znaczyć to pozdrowienie?
Nie jest to pytanie bezzasadne, ponieważ takie pozdrowienia już były w Starym Testamencie. Dotyczy to dwóch kobiet: Jael i Judyty (tu więcej o tym).
Obie kobiety wsławiły się tym, że... zabiły wodzów nieprzyjacielskich wojsk. Obie splamiły swe ręce ich krwią. Błogosławieństwo, które spływa na nie dzięki ich czynom, mieści się całkowicie w logice Starego Testamentu. W beznadziejnej sytuacji Izraela, którego siły wyraźnie ustępują wojskom wroga, zwycięstwo jest po stronie słabszych. Są to jednak ci, po których stronie stoi Jahwe, oni są w Jego rękach, a On posługuje się rękami słabych kobiet.
No to co myślała sobie Maryja słysząc takie pozdrowienie? Nie wiem.
Maryja jest tą, która zdeptała głowę Nieprzyjaciela (por. Judyta odcięła głowę Holofernesowi).
Czy ta moc jest z Maryi? Nie. To jest moc Jahwe.
"Nie siłą, nie mocą naszą, lecz mocą Ducha Świętego..."
Obdarowana.
Maryja bowiem świadomie oddała Bogu swoje życie. Można wręcz powiedzieć, że wyrzekła się go, składając je w ręce Tego, od którego je otrzymała. I to była Jej odpowiedź na słowa usłyszane od Archanioła Gabriela, którą to wymówiła swoim sercem jeszcze przed przyjściem Bożego posłańca. Nie była to jednorazowa reakcja na napotkaną sytuację, lecz wyraz całościowej postawy, do której została przez Boga przygotowana poprzez łaskę „niepokalaności”, a która pozwoliła Maryi na wypowiedzenie jednego z najważniejszych w historii ludzkości zdań, jakie kiedykolwiek padły z ust człowieka: „Oto Ja, służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38). (za deon.pl ks. M. Tarczyński)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz