niedziela, 18 lipca 2010

przyjęcie Jezusa w moim życiu

Ostatni dzień pierwszej połowy życia... Oczywiście pod warunkiem, że "jesteśmy mocni"... :)
W każdym bądź razie jakiś przełom.

W tym kontekście przeżywam dzisiejsze Słowo. Doświadczam, że Jezus zatrzymuje się u mnie. Że we mnie, w moim życiu są Marta i Maria. Jezus mówi mi dziś, na półmetku, co jest najważniejsze: mówi o cząstce w moim życiu, której nie zostanę pozbawiona.
Nawet jeśli proporcja Marty i Marii w moim sercu nie zawsze jest właściwa, to dziś cieszę się, że ta cząstka miłości Marii jest! Nią się cieszę. A i "moja" Marta przy "mojej" Marii dojrzewa w coraz bardziej bezinteresownej służbie.

Jezu, cieszę się i dziękuję Ci, że moje życie jest miejscem Twojej przyjaźni.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz