Ufam Bogu. Uczę się tej ufności od Maryi. Cieszę się moim Bogiem. Czy takie uczucie może być modlitwą? W prostocie serca - tak.
Cieszę się także moimi bliskimi. Cieszę się możliwością opieki nad moją Mamą. Przed kilkoma dniami, zabierając ze szpitala niektórzy medycy dziwili się, ze „ta pacjentka jeszcze żyje...”. Bóg wie, ile czasu, ile dni zostało. On wie, a ja Mu ufam.
Jest ciężko, nie ukrywam, jest trud fizyczny. Jest wzmożona uwaga psychiczno-duchowa. Jest tez udzielanie wsparcia Tacie. To wszystko jest „tańcem przed Tobą, Najwyższy”. Ta pieśń „Przenajświętsza Trójco, niewysłowiona...” pomaga mi ująć w słowa rzeczy niewyrażalne...
Jest jeszcze jedna nić Maryjna w tej chorobie i odchodzeniu mojej Mamy, ale to zostawię na inny post, bo pisanie w komórce nie należy do szybkich i łatwych działań.
Jeśli jesteś tu i czytasz, to polecam się tez Twojej modlitwie. I za nią dziękuję.
Jak ja to rozumiem. 11 czerwca odeszła do Pana moja kochana mamusia. Jestem z Tobą
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać.
OdpowiedzUsuńt.