Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: ”Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzekł do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: "Weźmijcie Ducha Świętego!..." (J 20,19-31)
Siedziałam dziś przy tabernakulum i ... otwierałam serce na Ducha Świętego. Skoro Jezus daje, to chcę Go przyjąć. Aby Go "wziąć", trzeba zrobić Mu miejsce, trzeba usunąć swoje ego.
Podobnie jest z darem pokoju: trzeba przyjąć dar.
Bardzo lubię tę perykopę, która łączy dzień zmartwychwstania z dniem następnej niedzieli (czyli dniem ósmym od szabatu po męce). Piękne to, że Tomasz choć trwa w swym niedowiarstwie, to jednak nie ucieka ze wspólnoty, będzie z Apostołami, choć wydaje się być nie na miejscu. Ot taki wniosek: czasem trzeba cierpliwie wyczekać swoje, trwając przy boku innych. Tomaszowe wydarzenie pomaga uruchomić dar zaufania.
I jeszcze jedno, cieszę się, że Jezus wciąż przychodzi mimo drzwi zamkniętych i bardzo Mu za to dziękuję.
"Pan czyni nas swoim Ciałem przez to, że napełnia nas swoim Duchem."
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą usłyszałem to rewelacyjne zdanie ks. Blachnickiego pochodzące z unikatowego nagrania z 1984 r.@p
https://youtu.be/03zio88X1Rs
OdpowiedzUsuń