Tym razem świętowanie było szpitalne. A 55 lat małżeństwa to sprawa niecodzienna. Nawet Proboszcz nie miał takiego druku: na złotym jubileuszu w kościele poprzestano :).
Eucharystia w Świętym Duchu z najbliższą rodzinką, potem do szpitala do Mamy. W drodze rozmawiałam z Tatą. Mówiliśmy o tym, że ciężko teraz. Ale powiedzieliśmy też, że, tak na prawdę, jest za co dziękować... I Tato nagle mówi: "Bogu dziękujcie, ducha nie gaście"! Niesamowite, cytuje Pismo - pomyślałam. I ucieszyłam się bardzo. Cieszyliśmy wspólnie.
W szpitalu był tort i rodzinne wspominki. Chorzy na sali i personel też się ucieszył, bo tortu starczyło wszystkim.
Szczęść Boże Jubilatom!!!
OdpowiedzUsuń