piątek, 13 kwietnia 2018

13 IV, próba zaufania

Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”. (J 6,1-15)

Pytanie Jezusa wystawia na próbę... zaufanie Filipa.
Pytania podobnego typu, "skąd weźmiemy", "kto zrobi", "wyobraź sobie", "czy damy radę" itp... słyszę ostatnio też wokół siebie. Dzisiejsza Ewangelia poruszyła moje serce w tym wymiarze zaufania - uświadomiłam sobie, że Jezus wie, co ma czynić. Powierzam się Jemu i zawierzam to, co jest jakąś niewiadomą. A jeśli zechce wziąć moje pięć chlebków i dwie rybki - proszę bardzo - do dyspozycji. Niech nimi rozporządza.

2 komentarze:

  1. no ale co tu wystawiać na próbę, jeśli i ja, i On świetnie wiemy, że nie mam żadnego zaufania? zupełnie nie rozumiem tego mówienia o "próbach" - zaufania czy wiary. przecież ja nie przejdę żadnej z tych prób, jeśli to egzamin, to go obleję z kretesem. czemu to ma służyć?

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tak sobie myślę, że On czasem bardziej w nas wierzy (w nasze siły i możliwości) niż my sami. I dlatego mobilizuje do przekraczania siebie - każdego na jego własną miarę.
    Zaufać to też znaczy zgodzić się na to, że tutaj nie zrozumiem do końca. Odpuścić. No ale też i każdy ma wąlsną drogę, każdy ma własny :oścień" z którym się zmaga i ten własny zawsze wydaje się największy.

    OdpowiedzUsuń