...Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność... (J 3,16-21)
Takie to czarno-białe. Albo wierzysz i zbawienie w ręku masz, albo nie wierzysz i podlegasz potępieniu.
Może i chciałoby się bardziej łagodnie, żeby była ta przestrzeń na wątpliwości... Myślę sobie, że przestrzeń na wątpliwości jest (jak dla Tomasza w ubiegłą niedzielę) ale chodzi tu bardziej o postawę otwarcia i przyjęcia zbawienia. Tomasz był we wspólnocie, był pomiędzy tymi, którzy widzieli, był otwarty na włożenie ręki w ranę boku Pana. Miał ręce otwarte na przyjęcie DARU. Dla mnie w tym jest puenta. Otwarcie rąk, umysłu i serca na dar zbawienia. Często siadam, klękam przy tabernakulum i po prostu składam ręce jak "po prośbie" - otwarte puste dłonie, wierząc, że zbliżam się do światła i przez to staję się przewodnikiem światła...
Fot. nasza domowa kaplica.
Dla mnie ten Tomasz to taki trochę frajer, co to wszystko miał na wyciągnięcie ręki, 10 chłopa mówiło mu o zmartwychwstaniu, a ten nic.
OdpowiedzUsuńAle w tym roku się w tym jego frajerstwie odnajduję :P Chociaż dalej uważam, że ten model zachowania to siara straszna ;)
:) kiedy i nas dotknie, to pokorniejemy.
UsuńWszystko staje się łaską!