Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować... ".(J 13,16-20)
Po pierwsze, to Jezus umył nogi, też mi.
Tu zacytuję o. Grzegorza Kramera SJ (więcej na jego blogu tu podlinkowanym), podoba mi się to, co napisał:
...Myślimy, że to my idziemy złożyć Bogu Ofiarę za nasze grzechy. My idziemy się modlić. My idziemy do świątyni „wypełnić obowiązek”. A to wszystko nie tak. Bo to On zaprasza i to On klęka przed nami i myje nam nogi. To jest istota Eucharystii, reszta – Jego obecność w Chlebie i Winie, jak i wybawienie nas z grzechu i śmierci, jest konsekwencją właśnie tego – Bóg klęka przed człowiekiem.
To wywraca całą logikę sprawiedliwości, odtąd człowiek już nie jest w stanie zdefiniować, co sprawiedliwością jest. No, bo skoro Bóg, który jest jedynym Sprawiedliwym, i który jedyny może od człowieka domagać się sprawiedliwości, przed tym samym człowiekiem klęka i myje mu nogi, to wszystko już jest inaczej. Eucharystia nie jest rytem i obrzędem, jest czynieniem miłości. Jest tym momentem, w którym człowiek staje wobec miłości i może się tylko pytać: dlaczego ja? I nie ma racjonalnej odpowiedzi, po za tym, że możesz to przyjąć i w tym być.
Bóg, który myje brudy człowieka, który nie ma na twarzy grymasu zniechęcenia, czy obrzydzenia, kiedy pochyla się przed stworzeniem. Nie, to nie my przychodzimy na Eucharystię, my tylko przynosimy swoje brudy, które Bóg obmywa. Tu nie ma miejsca na odrzucenie, tu trzeba się uczyć kochać to, co słabe i brudne. Trzeba, bo Bóg to ukochał...".
Po drugie, z doświadczeniem takiego ukochania można i trzeba iść dalej. Błogosławieństwo zapewnione, czyli bycie szczęśliwym, jeśli dalej tę miłość nieść będziemy. Obdarowani i posłani.
Fot. odbicie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz