Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne... (J 12,24-26)
Wchodzimy w paradoks ewangeliczny: kochać życie dla siebie, żyć dla siebie jest traceniem, gubieniem życia, zaś nieprzecenianie życia ziemskiego prowadzi do wydawania go w miłości dla innych i tym samym nie-życie-dla-siebie, czyli śmierć, która otwiera na życie Boga w nas, która daje możliwość tu na ziemi doświadczać życia wiecznego.
Tak jakoś chodzą za mną słowa założycielki sióstr Duszy Chrystusowej M. P. Zofii Tajber, które dobrze oddają tę prawdę: "Moją wielkością jest być niczym, by Jezus mógł być we mnie Sobą".
I jeszcze przywołam dzisiejszego św. Pawła (Flp 1,20c-30):
"...abym mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom". Daje wskazówkę trwania, walki i odwagi. Taki jest sposób życia uczniów godny Ewangelii Chrystusowej.
Fot. z internetu. Jak pasuje do dzisiejszego Słowa? Mi intuicyjnie :)
Przedziwne, jak Pan Bóg wybiera drogi paradoksu. Umierać, by żyć; nie być dla siebie, by być dla innych. Być ziarnem obumierającym - od dawna czuje bliskość wobec tej ewangelicznej analogi ziarna i plonu. Dziękuję za ten wpis :) A foto? Mi przypomniał się 'baranek' i 'wino' jako obraz ofiarowania i przemiany, jak ziarno :) Pozdrawiam +
OdpowiedzUsuńDziękuję za "przypomniał się 'baranek' i 'wino' jako obraz ofiarowania i przemiany, jak ziarno". Pozdrawiam w śmierci i w życiu!
UsuńJa wczoraj usłyszałam od przyjaciółki ( siostry zakonnej ), że powinnam uczyć się obumierania w sensie statutu jaki posiadam w oczach niektórych ludzi, to umieranie polega na konsekwentnym stawaniu w obronie wartości życia zakonnego. Szczerze mówiąc wcale nie proste to obumieranie.
OdpowiedzUsuńDroga zakonna jest tylko środkiem... Po prostu dla nas jest to najlepsza droga MIŁOWANIA i dlatego Pan nas na nią zaprosił. Inni bardziej miłują na drodze małżeństwa, każdemu to co dla niego dobre daje Pan.
UsuńA skoro jesteśmy na tej drodze, to bądźmy Hiacyntko na niej rzeczywiście świadkami - martyr -> od "męczennika", czyli umierajmy by żyć.
Pewnie ta przyjaciółka miała na myśli status Gwiazdy zakonnej jaki Siostra posiada w oczach niektórych ludzi, którzy sobie pewnie myślą: "taka wszechstronnie uzdolniona, wygadana itd. itd...", a nie mają pojęcia jak wielkie to poświęcenie i ile trzeba włożyć wysiłku w obronę wartości życia zakonnego, szczególnie w dzisiejszym świecie...:)
UsuńJa w kwestii obrazka, moja intuicyjna interpretacja; otóż w cichym domku wysuszona butelka, wspomnienie po winie, jakieś zasuszone zioła, albo kwiatki, a na zewnątrz ładna pogoda, zielone drzewo i koza żywicielka patrzy litościwie w stronę okna, jakby prosiła, by ją wydoić...? nik
OdpowiedzUsuńDzisiaj sobie myślę; "co ma piernik do wiatraka"? To bardziej opis niż interpretacja i jak to się ma do wczorajszego Słowa? Poza tym koza patrzy raczej zaczepnie i ma dzwoneczek...pozdrawiam intuicyjnie o poranku:) nik
Usuń