czwartek, 23 kwietnia 2015

23 IV, nie-życie-dla-siebie

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. 
Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne...  (J 12,24-26)

Znowu o śmierci. O śmierci życiodajnej.
Wchodzimy w paradoks ewangeliczny: kochać życie dla siebie, żyć dla siebie jest traceniem, gubieniem życia, zaś nieprzecenianie życia ziemskiego prowadzi do wydawania go w miłości dla innych i tym samym nie-życie-dla-siebie, czyli śmierć, która otwiera na życie Boga w nas, która daje możliwość tu na ziemi doświadczać życia wiecznego.
Tak jakoś chodzą za mną słowa założycielki sióstr Duszy Chrystusowej M. P. Zofii Tajber, które dobrze oddają tę prawdę: "Moją wielkością jest być niczym, by Jezus mógł być we mnie Sobą".

I jeszcze przywołam dzisiejszego św. Pawła (Flp 1,20c-30):
"...abym mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom". Daje wskazówkę trwania, walki i odwagi. Taki jest sposób życia uczniów godny Ewangelii Chrystusowej.

Fot. z internetu. Jak pasuje do dzisiejszego Słowa? Mi intuicyjnie :)

7 komentarzy:

  1. Przedziwne, jak Pan Bóg wybiera drogi paradoksu. Umierać, by żyć; nie być dla siebie, by być dla innych. Być ziarnem obumierającym - od dawna czuje bliskość wobec tej ewangelicznej analogi ziarna i plonu. Dziękuję za ten wpis :) A foto? Mi przypomniał się 'baranek' i 'wino' jako obraz ofiarowania i przemiany, jak ziarno :) Pozdrawiam +

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za "przypomniał się 'baranek' i 'wino' jako obraz ofiarowania i przemiany, jak ziarno". Pozdrawiam w śmierci i w życiu!

      Usuń
  2. Ja wczoraj usłyszałam od przyjaciółki ( siostry zakonnej ), że powinnam uczyć się obumierania w sensie statutu jaki posiadam w oczach niektórych ludzi, to umieranie polega na konsekwentnym stawaniu w obronie wartości życia zakonnego. Szczerze mówiąc wcale nie proste to obumieranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga zakonna jest tylko środkiem... Po prostu dla nas jest to najlepsza droga MIŁOWANIA i dlatego Pan nas na nią zaprosił. Inni bardziej miłują na drodze małżeństwa, każdemu to co dla niego dobre daje Pan.
      A skoro jesteśmy na tej drodze, to bądźmy Hiacyntko na niej rzeczywiście świadkami - martyr -> od "męczennika", czyli umierajmy by żyć.

      Usuń
    2. Pewnie ta przyjaciółka miała na myśli status Gwiazdy zakonnej jaki Siostra posiada w oczach niektórych ludzi, którzy sobie pewnie myślą: "taka wszechstronnie uzdolniona, wygadana itd. itd...", a nie mają pojęcia jak wielkie to poświęcenie i ile trzeba włożyć wysiłku w obronę wartości życia zakonnego, szczególnie w dzisiejszym świecie...:)

      Usuń
  3. Ja w kwestii obrazka, moja intuicyjna interpretacja; otóż w cichym domku wysuszona butelka, wspomnienie po winie, jakieś zasuszone zioła, albo kwiatki, a na zewnątrz ładna pogoda, zielone drzewo i koza żywicielka patrzy litościwie w stronę okna, jakby prosiła, by ją wydoić...? nik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj sobie myślę; "co ma piernik do wiatraka"? To bardziej opis niż interpretacja i jak to się ma do wczorajszego Słowa? Poza tym koza patrzy raczej zaczepnie i ma dzwoneczek...pozdrawiam intuicyjnie o poranku:) nik

      Usuń