Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił... (J 6,35-40)
"Precz nie odrzucę"... Jezus zabiega o każdego z nas, abyśmy się nie pogubili. Co więcej, mówi to nawet od swojej strony zaznaczając, "by niczego nie stracił" i biorąc tym samym odpowiedzialność niejako na siebie.
Od nas tylko tyle - abyśmy do Niego przyszli.
Jeszcze raz, jakby na nowo patrzę dziś na charyzmat mojej Wspólnoty - służba Chrystusowi obecnemu w liturgii i Jego spotkaniu z ludźmi. Towarzyszenie, ewangelizacja z serca do serca, jest podarowaną metodą, poprzez którą pomagamy osobom dorosłym doprowadzając ich do Obecnego. Towarzyszymy, ale decyzje podejmuje osoba i najważniejsze spotkanie w katechumenacie jest spotkaniem danej osoby z Jezusem.
Cieszę się zawsze, kiedy człowiek po wielu rozmowach, katechezach, walkach... podstawia dobrowolnie swoją głowę do chrztu. Jestem spokojna. Wiem, że doszedł, wiem do Kogo odtąd należy i wiem, że Jezus jest wierny, że zrobi wszystko, by nie stracić tego człowieka...
Dziękuję dziś Jezusowi za Jego wierność, dziękuję Mu, że w swej trosce o człowieka, powołał do istnienia też nas - siostry św. Jadwigi Królowej Służebnice Chrystusa Obecnego.
I uczę się od Jezusa wierności i uważności na ludzi, których mi daje.
Dziękuję za świadectwo i sugestywną fotografię - "głowa na misie"... no co, takie skojarzenie :) nik
OdpowiedzUsuńOj te skojarzenia...:) Choć coś w tym jest, bo przecież chrzest to śmierć...zanim nowe życie!
OdpowiedzUsuńOj ta nasza śmierć codzienna... Tak, abyśmy mogli żyć trzeba nam zgodzić się na codzienne umieranie. Ktoś ujął to trafnie stwierdzając, że "śmierć jest życiodajna". To niektórych gorszy, dlatego nie chcą zgodzić się na chrzest oddania swego życia dla Innych:)
UsuńChrześcijanin to człowiek paschalny. Jeśli nie jest taki w codzienności, to nie żyje pełnią łaski darowanej.
UsuńA my mimo wszystko boimy się tej śmierci codziennej, choć śpiewać potrafimy co innego...patrz post wczorajszy...
Ciągle w szkole uczniów Pańskich... :)
Być w szkole... być w drodze, i to chyba wystarczy? Myślę, że nie trzeba specjalnie wyrywać się naprzód, choć i marudzić zanadto także nie...:)
UsuńWystarczy! :)
OdpowiedzUsuńAle przecież wiesz, jak to w drodze bywa, znamy to np. wyjazdów, że czasem marudzimy zanadto, a czasem wyrywamy się specjalnie naprzód... no nie? A Tobie gdzie bliżej? ;) Bo ja jako kobieta: raz tak, raz siak...
(...) Moc Chrystusowa może stać się niewyczerpanym źródłem pokory i oczyszczenia. Jest ona świadectwem Jego wierności i wystarczalności ofiary krzyża, by wskrzeszać tych, którzy wewnętrznie umierają (...).
OdpowiedzUsuńAndrew Comiskey
- przyszło dziś do mnie - dzielę się
Dzięki Siostro, dzielimy ten sam chleb z Nieba :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się jeszcze pieśń eucharystyczna z Pierwszej Komunii - dzielę się, przyszła do mnie...
UsuńJeden chleb, co zmienia się w Chrystusa Ciało,
z wielu ziaren pszenicznych się rodzi.
Jedno wino, co się Krwią Chrystusa stało,
z soku wielu winnych gron pochodzi.
Ref.
Jak ten chleb, co złączył złote ziarna,
tak niech miłość złączy nas ofiarna.
Jak ten kielich łączy kropel wiele,
tak nas, Chryste, w swoim złącz Kościele.
O Pasterzu, zgromadź w jednej swej owczarni,
zabłąkane owce, które giną.
W jeden Kościół zbierz na nowo i przygarnij,
byśmy jedną stali się rodziną.
Dziękuję :)
UsuńPięknie Ci Pan wymalował drogę, towarzyszysz tym, których napotykasz. Wspaniała to rzecz! +
OdpowiedzUsuń:) wspaniała
Usuń