Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?”
A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.
Odpowiedział Mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”.[...]
Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym... (J 6,1-15)
Czemu Jezus stawia takie pytanie Filipowi?
A i we mnie takie pytania się pojawiają..., by wydobyć na jaw mój niedostatek, bym sobie nie przypisała zdziałanego dobra. Dostrzegam w takich sytuacjach moją małość i nieadekwatność wobec oczekiwań.
A drugiej strony te pięć chlebków i dwie ryby... Ja też mam jakieś "zaskórniaki" :) I właśnie ich Jezus potrzebuje. Ja mam dać, to co mam, nie więcej, bo więcej nie mam. A ON chce wziąć to ode mnie i z tego rozdać tym, którzy oczekują. Przy tym, oczywiście, połamie...
Kto więc tu jest dawcą? ON czy ja?
W mojej codzienności - ON we mnie, ja w Nim - jedna mistyczna Osoba (tak określił kiedyś św. Tomasz z Akwinu).
Trochę dobrej lektury:
Pius XII, Mystici Corporis Christi, 34:
"Nie trzeba atoli sądzić, że Chrystus-Głowa jako na tak zaszczytnym miejscu postawiony, nie potrzebuje wcale pomocy od Ciała swego. Bo nawet o Mistycznym tym Ciele trzeba to samo powiedzieć, co św. Paweł mówi o ludzkim organizmie: Nie może mówić głowa do nóg: nie jesteście mi potrzebne (1 Kor 12, 21).
Oczywiście jasnym jest jak słońce, że wierni chrześcijanie w ogóle potrzebują koniecznie pomocy Boskiego Zbawiciela, ponieważ On sam powiedział: Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15 5) i dlatego że według zdania Apostoła, cały wzrost tego Mistycznego Ciała ku zbudowaniu siebie samego płynie z Chrystusa jako Głowy (Ef 4, 16).
Ale i o tym pamiętać trzeba, choć to bardzo dziwnym wydać się może, że Chrystus domaga się pomocy od członków swoich. A najpierw dlatego, że osobę Jezusa Chrystusa przedstawia Jego Namiestnik, który musi wzywać wielu do współpracy w swoim urzędzie, aby nie był ciężarem obowiązków swoich całkiem przywalony i co dzień powinien być wspomagany i podtrzymywany modlitwą całego Kościoła.
Prócz tego Zbawiciel nasz który niewidzialnie rządzi osobiście Kościołem św., chce być wspierany od członków Mistycznego Ciała swego w wykonaniu dzieła Odkupienia. Nie pochodzi to oczywiście z braku lub słabości Jego, lecz z tej przyczyny, że sam tak rozporządził ku większej chwale niepokalanej Oblubienicy swojej.
Umierając na krzyżu, darował Kościołowi swemu, chociaż Ten nic się do tego nie przyczynił, niezmierny skarbiec odkupienia. Gdy jednak chodzi o rozdawnictwo łask z tego skarbca, nie tylko to dzieło uświęcające ludzkość komunikuje z przeczystą Oblubienicą swoją, lecz żąda nawet, aby ono rodziło się niejako także ze współpracy Kościoła.
Straszliwa zaiste tajemnica, nad którą nigdy dostatecznie się nie zastanawiamy - że mianowicie zbawienie wielu ludzi zależy od modlitw, od dobrowolnych umartwień członków Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, gdy je w tej intencji spełniają, i od współpracy pasterzy i wiernych, a zwłaszcza rodzin, które powinny ją świadczyć stale Boskiemu Zbawcy naszemu w ścisłym z Nim zjednoczeniu".
A jakby ktoś chciał całość przeczytać, to niech kliknie tu.
"Przy tym, oczywiście, połamie..." - Hmm...?
OdpowiedzUsuńA jak inaczej rozdać, by było podzielne?...
UsuńJedynie łamiąc, wydając życie!
Usuń"Nie rozedrę się" mówimy czasem, a tu jak widać "da się"!? Ktoś z góry daje nam przykład i udowodnia, że można zachować depozyt nienaruszony pomimo, że rozdarty i rozdamy... To chyba jakiś cud, a może głębsza prawidłowość? No i te "dwanaście koszy"...?
UsuńJezus- jedyny wzór! Rozdany całkowicie-to odpowiedź.
UsuńA "dwanaście koszy"?
Usuń"Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło." (J 6,12) ....
Usuń